Otwórz menu główne

Własne

Cudze

Tak... Tak... To ja

autor: Grzegorz Ciechowski

Jesienna dziewczyna

autor: Jeremi Przybora

Message In A Bottle

autor: The Police

Przyszła

autor: ks. Jan Twardowski

Na pewnego endeka co na mnie szczeka

autor:Julian Tuwim

Między nami nic nie było

autor:Adam Asnyk

Romeo & Juliet

autor: Dire Straits

Erotyk cybernetyka

fragment Cyberiady Stanisława Lema [*]

Blog – wcześniejsze wiadomości

  • (18.1.2006)

1. Odszedł kolejny mądry człowiek – Jan Twardowski, skromny (czyli prawdziwy) ksiądz, jeden z wybitnych wspołczesnych polskich poetów. Budził nadzieję. Pisał: Spieszmy się..., ale to nie ten jego wiersz jest moim ulubionym. I nawet nie ten. Tylko ten:

Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno
odetchnij popatrz spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz sie spokoju
i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz
(ks. J. Twardowski – Kiedy mówisz)

...i jeszcze jeden, który zachowam dla siebie.

2. Dotychczas w pracy było sporo czasu, wszystko spokojnie, tak po krakowsku. Ale od kilku dni zaczął się natłok tysięcy różnych spraw do załatwienia, spotkań do odbycia, maili do wysłania, itp. itd. Ale, ale... obiecałem więcej o mojej przygodzie z policją.

W niedzielny wieczór zatrzymała mnie policja. Właściwie nie zrobiłem nic karygodnego, raptem złamałem zakaz skrętu w lewo z basztowej na plac matejki. A tu od razu taka kara: 400 zl mandatu za niedozwolony skręt w lewo i punkty karne. To nie wszystko: zagrozilio zabraniem auta na parking policyjny, bo nie miałem dokumentów wozu (wg logiki niebieskich oznacza to brak polisy OC). A parking ten jest najdroższym w Krakowie – kosztuje 200 złotych za dzień! Rozpoczałem zatem negocjacje. Aby okazać moją dobrą wolę i odebrać argument stronie przeciwnej powiedziałem, że oczywiście przyjmuje mandat, że faktycznie zawalilem, ale to przez to ,ze wszyscy tak skręcają, że pierwszy raz mnie policja zatrzymała. Potem przeszedłem do uzyskiwania ustępstw: przyjmuje mandat, ale nie chce żeby mi auto brali tylko dlatego, że nie mam dokumentów, bo wszystko z OC jest OKi, a ja tylko na dworzec odwoziłem tatę. Chwilę to trwało, początkowo wydawało się, że jestem na przegranej pozycji, ale po krótkim wywiadzie środowiskowym i słownej batalii, przerywanej raz po raz charakterystycznym pytaniem: Oj, panie Krystianie, i co ja mam z panem zrobić...?, facet nagle oddał mi dokumenty i powiedział: no to chyba wyślemy pana po dobrą wódkę do sklepu!. To ja się pytam: A te punkty karne, to ile ich bedzie? Gość mi na to: a wypisałem panu mandat? No to podziękowałem, zupełnie zaskoczony, że uzyskałem więcej niż oczekiwałem, wyraziłem skruchę i pojechałem do domu. I caly wieczór się zastanawiałem, czy powinienem był im przywieźć tą wódkę... Ale potraktowałem to jako żart. Słusznie?
  • (16.1.2006)Wczoraj mało brakowało, a straciłbym 600 złotych w kilka minut. Ale więcej o tym jutro... Pora trochę pospać, jutro moc ważnych spotkań. Słowem: dzień marynarkowy.
  • (14.1.2006)
  1. Wczoraj i dziś po raz pierwszy skonsumowałem (dosłownie) profity wynikające z mojej nowej pracy i członkowstwa w UE. Ale obiady jakie serwowano nam podczas szkolenia z zamówień publicznych nie spełniały moim zdaniem standardów unijnych 
  2. Groźba pod adresem rządu: Uwaga, rządzie! Jak przyjmiecie do siebie Samoobronę, to wycofuję dla was poparcie!
  • (10.1.2006)Kącik prorządowca: Ostatnie dni przyniosły mi kilka kolejnych argumentów utwierdzających w przekonaniu, że warto popierać nasz obecny rząd marcinkiewiczowski, choć jest on pisowski. Po pierwsze: Gita Zylowska ministrem finansów. Bardzo lubię tą polityczkę, a jeszcze bardziej zyskała moją sympatię kiedy określiła swoje poglądy jako chrzescijański liberalizm. Po drugie: odwołanie 10 ambasadorów i jednoznaczne stwierdzenie rzecznika MSZ, że: funkcji ambasadorów nie mogą pełnić osoby związane w przeszłości ze spec-służbami i aparatem partyjnym PZPR. Po trzecie: dwa nowe działy na stronie internetowej Kancelarii Premiera: kalendarz Marcinkiewicza i prezenty jakie otrzymał. To krok w stronę przejrzystości władzy i przynajmniej utrudnienie powtórki z tajnych rozmów GTW, a przy tym można się pośmiać z tego, że premier dostał w prezencie parasol i długopis. I wreszcie po czwarte: wiadomość podana dziś przez media: plany prywatyzacji niemal wszystkich ze 100 rządowych ośrodków wypoczynkowych. Jest jeszcze piąty argument: symboliczny gest jakim było doprowadzenie do pozbawienia wojskowej emerytury stalinowskiej bandytki Heleny Wolińskiej. Przez 16 lat nikt nie znalazł na to czasu.
  • (9.1.2006)
Gdy ciebie zabraknie i ziemia rozstąpi się
W nicości trwam
Gdy kiedyś odejdziesz
Nas już nie będzie i siebie
nie znajdziesz też
(E. Bartosiewicz)
  • (8.1.2006)Nie mam nic na przeciwko akcji charytatywnej p. Owsiaka, wręcz przeciwnie, ale... ostatnio Fakty TVN podały, że WOŚP zebrała w ciągu 13 lat 200 mln złotych, czyli tyle ile Caritas w ciągu samego 2005 roku. Nawet stosunkowo mała Polska Akcja Humanitarna Ochojskiej wydała w ubiegłym roku tyle co huczna orkiestra. Bilbordy z tekstem "Nikt nie zrobił więcej" (czy coś podobnego), są więc trochę niestosowne.
  • (4.1.2006)Uwaga, wprowadzam mały lifting mojego podpisu na BW. Zaczęło się od zwykłego: Kostek. Potem wprowadziłem ładny i dość oryginalny, a przy tym czytelny: ε══з Коѕtеκ
  • (4.1.2006)Co ja tutaj robię? Właściwie na razie próbuję to wszystko zrozumieć i ogarnąć. Oprócz tego drobiazgi, czyli załatwienie e-maila i zakup sprzętów na biurko. Jak już się wdrożę, do moich zadań należeć będzie koordynacja realizacji projektu SCANBALT INTELLECTUAL PROPERTY KNOWLEDGE NETWORK: Building a sustainable Intellectual Infrastructure by expanding regional competencies in value-creation form bioscience innovation finansowanego z 6. Programu Ramowego, a także (co już zacząłem robić) praca w zespole, który ma opracować warunki i sposoba udziału Uniwersytetu w tworzeniu spółek wykorzystujących jego własność intelektualną lub inne zasoby (tzw. spin-outów)
  • (2.1.2006)Uwaga: Pierwsza edycja z pracy 
  • (1.1.2006)No i stało się. Nowy rok i znów odliczanie dni do kolejnego Sylwestra. Chciałbym już teraz wiedzieć, że 2006 przyniesie dużo zmian. Zapewne ten rok mojego ćwierćwiecza istnienia na tym grajdole będzie rokiem przejścia ze względnie beztroskiego życia studenta, do względnie... hmmm no właśnie, względnie jakiego życia pracowniczego? Od jutra do roboty.
  • (25.12.2005)I don't want a lot for Christmas...
  • (24.12.2005)Za minut kilka siadam do kolacji wigilijnej. Wszystkim, którym nie miałem okazji nic życzyć, życzę wszystkiego najlepszego.
  • (23.12.2005)Mój pokój jest już cały żółty, a konkretnie w kolorze łany pszenicy. Dostałem miły pierwszy prezent: 2 stycznia prawdopodobnie zaczynam w CITTRU  Oby to było dopiero początek dobrych zdarzeń.
  • (22.12.2005) Nie lubię w Święta:
  1. hiper-, super- czy tam innych tendetnych i powodujących duszności pawilonów pełnych marnej jakości gratów oraz najnowszych gadżetów i błyskotek mających być substytutem szczęścia,
  2. wpadającej w spiralę nerwowych przygotowań mamy, a właściwie nie jej oczywiście nie lubię, tylko tego jej kompletnego braku samoograniczenia przed katorżniczą pracą i targaniem ton zakupów,
  3. pseudo Mikołai wyskakujących ze wszystkich zakamarków – a przecież powszechnie wiadomo, że w Święta prezenty przynosi Aniołek!
  4. tego, jak ciągle jest coś do załatwienia, zrobienia, kupienia, sprzątnięcia, bo to nie o to chodzi,
  5. tego, że zawsze to samo puszczają w telewizji,
  6. stać na Pasterce obok kogoś napitego,
  7. i wreszcie nie lubię tego faktu, że tak trudno złożyć dobrze życzenia, bo okazywanie uczuć bywa takie krępujące, niezręczne i irytujące;
  • (20.12.2005) Kilka wycinków prasowych na temat minionego egzaminu na aplikację radcowską. Nie żebym się pocieszał, bo poszło mi źle, ale... skandal! klapa! oszustwo! afera!
  • (19.12.2005) Dziś wydam krótkie oświadczenie w kwestii blogu:
Z punktu mając na uwadze, że istnieje prawdopodobne prawdopodobieństwo, iż stronkę tą, a co za tym idzie również moje blogopodobne uwywnętrznienia czyta znacznie(!) więcej osób niż banjacki krąg znajomych, zdecydowałem się z bólem serca ograniczyć na jakiś czas bezpośredniość zawartych tu przemyśleń, a poprzestać na relacjonowaniu chlubnych faktów mojego życia, zamieszczaniu inteligentnych przemyśleń i wszelkich innych rzeczy, jakie kształtować będą mój dobry wizerunek. Nie mogę być jednocześnie twórcą i tworzywem. Nie umiem znaleźć dystansu. Mam chyba prawo wyboru.  
  • (17.12.2005) Unia ma budżet na lata 2007-2013. Przeczytaj moją analizę. Dziś wieczorem banjacki opłatek. Prycham nadal. Chociaż wokół biało, to jakoś tak znowu ponuro.
  • (15.12.2005) Znów się zaniedbałem. 13 grudnia, rocznica wprowadzenia stanu wojennego – jak zwykle Pamiętamy!. W ten sam dzień wywieszono wyniki na aplikację. Trzynastka okazała się pechowa... Nie udało się, ale na radcowską zdało tylko 15% zdających. Co innego adwokacka (90%), ale oni mieli takie pytania jak: Ilu instancyjne jest w Polsce sądownictwo?, żenada. Dziś odbyłem rozmowę kwalifikacyjną w sprawie stażu/pracy. Więcej nie piszę na razie.
  • (11.12.2005) Już po zajęciach na których dziś zdobyłem przede wszystkim poufne informacje i anegdotki z rozmów koalicyjnych świętej pamięci POPiSu oraz z Parlamentu Europejskiego, instytucji nie tylko poważnej, ale też – jak pokazuje ostatni nius, rozrywkowej. Na zlasowany od nadmiaru informacji mózg (hyperinformationisis cerebri ?) robi mi bardzo dobrze nowa muzyka Shakiry – muszę szczerze wyznać, że zakochałem się teraz w tej ognistej (wnioskuję z klipów) i inteligentnej (wnioskuję z tekstów) pół Kolumbijce, pół Libance z domieszką krwi perskiej... Ech...
  • (10.12.2005) Pisanie blogu wymaga samodyscypliny, a mnie to pojęcie jest zupełnie obce (kto mnie zna, ten wie). Stąd znów 2 dni przerwy, bynajmniej nie spożytkowane na naukę. Dziś odbyłem maraton egzaminacyjny: o 9:00 stawiłem się w wyznaczonym miejscu i przez dwie godziny siedziałem bezczynnie na sali egzaminacyjnej czekając na rozpoczęcie testu. Gdy tylko otrzymałem grubą książeczkę z pytaniami(250!), oddałem się czynności, która sprawia mi perwersyjną przyjemność: rozwiązywaniu testu jednokrotnego wyboru. Gdy piszę te słowa, egzamin jeszcze trwa, ale ja co miałem wymyślić – wymyśliłem, co miałem odgadnąć – odgadłem, co miałem strzelić (metodą wyliczanki) – strzeliłem. Dziękuję wszystkim, którzy dodawali mi otuchy. Do jutra, dziś wyłączam już móżdżek z powodu przegrzania.
  • (7.12.2005) Dziś do przeczytania: notatki z postępowania administracyjnego, ustrój sądów i prawo karne skarbowe. Miałem napisać tu coś od siebie, ale nie napiszę. Jeszcze jutro, pojutrze, potem egzamin, w niedzielę zajęcia, a od poniedziałku: na na why don't you get a job. Byle do tego poniedziałku!
  • (5.12.2005) Każdy zadaje dziś sobie pytanie: Co z tą BMMG? Ciągle wierzę, że może przetrwać w obecnym kształcie, ale być może to mrzonki? Aha, nie mam na myśli BMMG jako organizację, tylko jako grupę.
  • (5.12.2005) Dziś rano absurdalne zdarzenie: dzwoni ktoś do drzwi. Otwieram. Stoi facet i podaje mi oderwany od rur gazomierz. Mówi: To dla pana. Proszę owinąć we folię i wystawić na balkon. Zgłupiałem.
  • (4.12.2005) Imieniny. Przyszły tydzień to sprint przed metą na sobotnim egzaminie aplikacyjnym. Będzie to zapewne bieg przez płotki, bo czai się kilka przeszkód: przeziębienie, złodziejka czasu Banjawiki i inne. Odrzuciłem pierwszą ofertę pracy.
  • (29.11.2005)Zajebisty wieczorek: banjaki, piwo, Barany, Telepizza, Kraków nocą – czyli sentymentalno-optymistyczne knajpowanie w najlepszym gronie. Na pożegnanie dnia wyjątkowo tym razem pogodna myśl: Co się zdarzy jutro, pojutrze, kiedyś? Może coś dobrego?
  • (28.11.2005)the afternoon has gently passed me by. Robię się nudny, chyba powinienem zmienić płytę, ale jakoś tak lubię lata 80. i jakoś tak mi ostatnio podchodzi pod nastrój ten Sting i jego koledzy z Policji. Że to dawne i prawie punkrockowe kawałki – to jeszcze dość oryginalnie, ale że to jednak nadal Sting – to zupełnie nieoryginalnie, szarość 100%.
  • (27.11.2005)Kochany pamiętniczku, zaniedbałem Cię ostatnio, biję się we wszystkie piersi jakie mam pod ręką, a nie mam żadnych pod ręką od dłuższego czasu:( Byłem zalatany przez ostatnie dni. Oprócz standardu, czyli podyplomów wydarzyły mi się przyjemne spotkanka. Najpierw z dawno niewidzianymi humanistami, potem z bratem po fakultecieMotylem (nawet wódki nie mogłem się z nim napić:( Motylu, wybacz!). Na przyszły tydzień ambitne plany, zobaczymy co przyniesie rzeczywistość. Aha, niebawem postaram się trochę stuningować mój nibyblog, oczywiście odgapię od blogu Tukana. Też może jakiś odpowiednik Meg Ryan przypnę, choć nigdy do żadnej z tych lasek nie czułem jakoś nic więcej niż physical attraction, czyli brzydko po polsku pociąg fizyczny  .
  • (23.11.2005)Znowu wpadam w jakiś ciasny dołek. Patrzę pod nogi, a to Pustka. Żadnej odpowiedzi w sprawie stażu, wysyłam kolejne CV do kolejnych miejsc, ale jakoś bez przekonania. Gdybym kur*a wiedział co dalej robić, to byłoby nieźle, gdybym miał motywację tobym się nie łamał i wiedział co dalej robić. Niestety moja motywacja jest daleko i to nie tylko w sensie fizycznym. Tak patrzę sobie dziś na opisy swoje i innych na GG i widzę A hundred-million bottles...A hundred-million castaways looking for a home... Zresztą nie ja pierwszy mam takie wrażenie. Egzamin na aplikację (po cholerę mi to!) jest 10 grudnia o godz. 11. Rzepa podała, że jest 3194 kandydatów. To niezbyt ważne, bo liczy się indywidualny wynik, a nie ilu kontrkandydatów się wyprzedzi.
  • (19.11.2005)Każdy prowadzi jakąś kalkulację, którą nazywamy nadzieją. Platon
  • (18.11.2005)W KC siła! Ten nasz formalizm naprawdę mnie bawi, a przy tym jest świetnym instrumentem przekazującym dobre relacje z dystansem, czyli bez takiej niezręcznej,"babskiej" pozy bezpośredniego gadania o problemach i wyzewnętrzniania wszystkiego co się ma w sobie łącznie z flakami.
  • (15.11.2005)Wśród pamiątek znalazłem taką karteczkę: Każdy nowy dzień zaczyna się głęboką nocą. Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie gaś nigdy światła nadziei. Bob Dylan
  • (14.11.2005)Porządkowanie mojego archiwum wywołało wiele świetnych wspomnień, ale kosztowało też sporo wzruszeń, chociaż starałem się nie czytać większości listów i liścików z mojego poprzedniego życia.
  • (13.11.2005)...I po kolejnym zjeździe podyplomów. Dzisiejsze wykłady z prowadzącą, która nosiła na szyi falliczny talizman, były naprawdę fajne. Niestety, wieczorem musiałem udzielić sobie dyspensy co do pewnej używki. W BMMG nadal kwasy i ferment. W głośnikach wciąż drze się Sting:
Well, someone told me yesterday
That when you throw your love away
You act as if you just don't care
You look as if you're going somewhere
But I just can't convince myself
I couldn't live with no one else
And I can only play that part
And sit and nurse my broken heart, so lonely
So lonely, so lonely, so lonely...

... a ja idę szukać snu, żeby jutro wystartować z tygodniem twórczej pracy, chociaż nie lubię poniedziałków.

  • (11.11.2005)Do 18.11. odtoksykowywuję się. Zostawiam sobie tylko kofeinę i teinę.
  • (11.11.2005)Od 8.11 jestem zarejestrowanym bezrobotnym, ale mam sporo zajęć jak na bezrobotnego. Oprócz zajęć co dwa tygodnie na WSE, zaczynam uczyć się do egzaminu konkursowego na aplikację radcowską – to już za miesiąc, 10 grudnia 2005 r. Zaczynam również pisać artykuł na temat prawa telekomunikacyjnego, który chciałbym bardzo opublikować. Jeśli dodać do tego pracę na budowie (zaczynamy malowanie i porządkowanie terenu pod ogród), to pozostaje mało czasu. A ta reszta, to risercz rynku pracy w sektorze doradztwa prawnego – może coś niebawem z tego wyniknie.
  • (6.11.2005)Mówiłem Wam już, że ten rząd jest super?
  • (5.11.2005)Jutro o 11:45 na TV Kraków zostanie wyemitowany film z wyprawy mojego Taty i jego studentów.
  • (5.11.2005)Spokojne, fajne, optymistyczne popołudnie. Wieczór trochę in blue mood, bo nie dostałem odpowiedzi na mój message in a bottle. Zaczynam pisać artykuł naukowy, a niech mnie opublikują!
  • (5.11.2005)Sprawa marnotrawienia funduszy unijnych. To pieniądze jakie nam się należą, a nie pomoc ani jałmużna od bogatego Zachodu. Dlatego sami musimy sobie te pieniądze wywalczyć.
  • (4.11.2005) ...A może po prostu nie umiem przyjąć do wiadomości, że TEGO nie ma? Zaprzeczam sam sobie – jak mawia Tukan.
  • (3.11.2005) SAVING PRIVATE GURBA – to tytuł na dzisiaj. Dziś bowiem uzyskałem swój pierwszy i ostatni (chociaż kto wie?) stopień wojskowy: szeregowy. Jednocześnie decyzją, na podstawie §1 pkt 1 lit."e" Rozporządzenia z dnia 3 czerwca 2005 r., zostałem przez Ministra Obrony Narodowej przeniesiony do rezerwy. Ku chwale Ojczyzny!
  • (2.11.2005) Generalnie mam dodupny nastrój
  • (1.11.2005) Lubię Zaduszki
  • (30.10.2005) Odebrałem dziś dyplom  no i oddałem legitymację studencką:(
  • (17.10.2005) .....
  • Nie myślałem, że tak trudno napisać cefałkę. Póki co dopracowuje ją, a w co drugi weekend uczę się w budynku konsulatu Związku Radzieckiego na studiach podyplomowych pt.Integracja europejska – fundusze unijne
  • Tata wrócił ze Wschodu. Oczywiście zahaczyli o Białoruś, jak można się było spodziewać. Dostałem gruziński kindżał.
  • Ale nic z tego nie wychodzi
  • Próbuję robić coś
  • Nowe odkrycie w krakowskim IPNie, a śledztwo prowadzi prokurator u którego pracowałem.
  • (29.09.2005) A wieczorem imprezka, doskonała!
  • (29.09.2005) W południe 29 września było już po wszystkim. Praca magisterska = bdb, obrona = bdb, dyplom = db. I'm a free man!
  • (28.09.2005) Idę spać, a jutro walczyć, przede wszystkim ze sobą
  • DOOM DAY = czwartek, godz. 9:00.
  • Niedzielną nocą powyborczą, tata wyruszył ze studentami do Belgradu. Potem na ich trasie: Kijów i Tbilisi. Jest to, jak łatwo skojarzyć, podróż szlakiem rewolucji, a głównymi jej punktami są spotkania ze studenckimi organizacjami opozycyjnymi (ODPOR, PORRA i jeszcze jakieś). A ja kurna przez tą obronę nie pojechałem. Byleby nie zachciało im się zahaczyć o Białoruś 
  • Wczesnym popołudniem, po mszy świętej, głos w wyborach parlamentarnych oddał ban. Kostek. Zjawił się w jednym z krakowskich lokali wyborczych wraz z rodziną i po szybkim dopełnieniu obywatelskiego obowiązku udał się spożyć niedzielny obiad. Proszony przez tłumek dziennikarzy o komentarz, powiedział: Nie chcem ale muszem. Ave Banjak!.
  • Dzisiaj formalnie zmienił mi się stopień wykształcenia na wyższe niepełne.
  • Koniec poprawiania. Dziś oddaję pracę do oprawy. 109 stron.
  • Praca została zaakceptowana, wprowadzam ostatnie poprawki i w poniedziałek składam w sekretariacie. Stan prawdopodobnie końcowy – 107 stron (chyba, że zrobię jeszcze spis treści)
  • Miło mi oznajmić wszem i wobec, iż skończyłem pisać pracę magisterską. Zostają mi jeszcze poprawki. Spłodziłem 100 stron, ale po dodaniu spisu treści, bibliografii i wykazu skrótów, będzie więcej. Piję Wasze i swoje zdrowie zimnym Żywcem – należy mi się.
  • Stan pracy: 97 stron, do napisania tylko zakończenie, ale sa już rozplanowane. Potem redakcja i kosmetyka.
  • Stan pracy magisterskiej: 88 stron, napisane wszystkie rozdziały oprócz wstepu i zakończenia. Drobne punkty do uzupełnienia i podsumowania rozdziałów do napisania, a potem poprawianie. Jest nieźle.
 
Seb koło jakiegoś kamiennego faceta w rajtuzach.
    • Seb wrócił z harówki w Anglii. Przywiózł łyskacza, który czeka już na imprezę po mojej (miejmy nadzieję) obronie.
 
Ładne, prawda? To wyświetlacz po stłuczce. Cena wywoławcza 600 zł. Kto da więcej?
    • Stłuczka (z rozmowy z Hełbim na GG – ocenzurowane):

Kostek — Ku*wa, jechaliśmy po brata do Katowic i przy tuż za rondem przy trasie na Zabierzów, gościu na światłach nagle zahamował i wpadliśmy na jego beemkę. Na szczęscie opel dobrze to wytrzymał, da sie nim jechać, a bmw utknęło:0 Ale pier*olić, ważne że nic się nikomu nie stało. Auto się wyklepie, gorzej, że coś mnie podkusiło, żeby wziąć laptopa i pisać pracę w aucie, no i laptop pier*olnął o przedni fotel a potem w mój nos i się zje*ał monitor

Hełbi: – o ku*wa, ale nos masz cały?

Kostek – no pewno.

Hełbi: –to dobrze.

Kostek – wiesz przecież, że mamy najsolidniejsze nosy z banjaków.

  • 73 strony, rozdziałów napisanych 4/6.
  • Nadaje się. 5-12 września = tydzień wytężonej pracy.
  • No i mam jeszcze 2 tygodnie do złożenia pracy. W sobotę rano okaże się, czy to co już oddałem do czegoś się nadaje. Planowany termin zakończenia katorgi twórczej – 12 września. Potem wyluzowanie się przed obroną zapowiedzianą na 29 września.
  • Magisterka – czas pierwszych podsumowań: 66 stron; 3-4 rozdziałów napisanych; do ukończenia dzieła zostały: 2 krótkie rozdziały do napisania, wstęp i zakończenie, uzupełnienia tego co już napisane (szczególnie o literaturę zagraniczna i wykresy i tabelki), zredagowanie całości oraz zredagowanie przypisów.
  • KUR#@! I jak tu się nie dołować! Kiedy świat daje tyle powodów do wątpienia w trwałość szczęścia
  • Podpisał! Udało się!
  • 16 dni i prawie nic się nie ruszyło, oprócz tego, że zmiana odstępów powiększyła liczbę stron do ok. 30. No i jeszcze dorwały mnie przemyślenia na temat: Co po studiach, kim chcę być. Jest do dupy
  • @#%#%^%^&%#%@##!!!!!! To są moje bluzgi na pohybel prawu telekomunikacyjnemu. Mam 20 dni i nic nie zrobione.
  • Piszę pracę mgr, ale na razie efekty marne: 6 stron w 4 dni:( Nienawidzę telekomunikacji!
  • Łukęciński wiraż za mną, teraz szybko zbliża się wiraż Porębiański  Wiraże są urozmaicielami życia!!!
  • Zaginęła druga kotka – Goldi:( Jej znak szczególny to brak ogona.
  • Seba dostał sie na CMUJowską medycynę! ...i jak mówią starsi, doświadczeni przez los medycy, nie wie co czyni. Póki co, przyjmujemy gratulacje i trzymamy kciuki, zeby szczęśliwie przejechał przez okolice Londynu
  • Prawo gospodarcze Unii Europejskiej – 4! Szkoda, że formalności nie załatwię do września, bo miałbym już absolutorium, czyli wykształcenie prezydenckie  
  • Z potyczki z procesem karnym wyszedłem z tarczą! +dst 
  • Z ostatniej chwili: blondyna (źle wyszła na zdjęciach) na okładce tegotygodniowego Wprosta to moja opiekunka z IPN-u  
  • A jednak na kapeku nie było gorzej. Jeszcze tylko wieczorne snobistyczne zakończenie Szkoły Prawa Amerykańskiego z uściskiem dłoni konsula, dziekana i rektora elekta i zaczęło się coś-na kształt-wakacji!
  • Egzamin z gospodarczego unii europejskiej to była wielka improwizacja
  • W czerwcu praktykuję w Biurze Edukacji Publicznej IPN.
  • Zdaem prawo publiczne gospodarcze na 4.
  • Zdałem postepowanie cywilne na ocenę państwową. Czy ktoś twierdzi, że nie da się nauczyć kapcia w dwa tygodnie?
 
W tym budynku na piątym piętrze praktykowałem w maju.
  • W maju odbyłem praktykę w Wydziale IX Gospodarczym Sądu Okręgowego w Krakowie. Wkrótce opiszę swoje przygody...
  • Jestem już po ostatnim egzaminie Szkoły Prawa Amerykańskiego.
  • W sesji letniej jeszcze do zdania: proces karny i prawo gospodarcze Unii Europejskiej.
  • Mój osobisty brat zakończył maturę i ma 100 dni wakacji.
  • Dwa tygodnie temu zaginęła moja najukochańsza kotka Piskaczu. Ma trzy lata, ubiera się na czarno z białą muszką; oczy miodowe; jak chce jeść – podaje łapę; jak chce wyjść – otwiera drzwi. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, proszony jest o kontakt. Strasznie za nią tęsknię:(
  Odnośniki zewnętrzne na tej stronie mogą prowadzić do nikąd i wymagać albo aktualizacji, albo usunięcia.
Jeżeli na tej stronie nie ma już nie działających odnośników, usuń ten szablon.