Otwórz menu główne

Zmiany

Wieści ze Strasburga

Dodane 4 bajty, 14:50, 13 mar 2022
Po pikniku rozeszliśmy się do domów coś zjeść, żeby wieczorem znowu się spotkać przy piwie, tym razem w ogródku na Starówce. Ponieważ większość towarzystwa stanowili matematycy, to czas zszedł nam głównie na zagadkach matematycznych. Do tej pory nie dostałem od nich odpowiedzi, jak rozwiązać problem ze smerfami (czyli ze
''Strumpfe'', jak mówią Niemcy) i z kropkami, które Gargamel namalował im na czołach. Potem poszliśmy jeszcze pod jeden z ajryszpabów, ale tłum był taki, że z trudem można było przecisnąć się z jednego końca uliczki na drugi, nie mówiąc już o wejściu do środka. Niemniej udało nam się zobaczyć – i posłuchać – jednego autentycznego dudziarza w spódniczce.
No, ale jednak post zobowiązuje, więc przynajmniej jeść trzeba jak w poście. Na szczęście Mama przysłała mi przepis na moją ulubioną sałatkę śledziową, więc chociaż dzięki temu mogłem się poczuć trochę jak w domu. Były drobne problemy ze składnikami: po pierwsze, nie udało mi się nigdzie znaleźć solonych płatów śledziowych. Marynowane, w śmietanie, rolmopsy itp. owszem, ale takich zwykłych surowych płatów – nie. Użyłem w końcu najbliższego odpowiednika, jaki udało mi się kupić, czyli śledzie wędzone. Też dobre. Podobny problem był z ogórkami – konserwowych jest do woli, ale o kiszonych tu nie słyszeli. Na szczęście sąsiadka odstąpiła mi jeden słoik przywieziony jeszcze z Polski. W każdym razie sałatka się udała, zrobiłem cały wielki garnek, no i – rzecz jasna – dwa dni później już było po sałatce. Ale na pewno to nie ostatnia, jaką sobie zrobiłem. Z ciekawszych tematów kulinarnych, to jeszcze mogę wspomnieć krokiety z kapustą i pieczarkami, jakie raz zrobiłem z wyżej wspomnianą sąsiadką. Pyszne były. Ale niestety taka mobilizacja zdarza się tylko co jakiś czas. Codzienność to makaron i paluszki rybne. Praktycznie cały akademik kupuje makaron i paluszki rybne w tym samym supermarkecie w Kehl i wszyscy regularnie się tym żywią. „Co tam pichcisz?” – „To co zwykle, makaron, ryba. A ty?” – „To samo. ''Comme d’hab.''” – „No to ''bon ap.''” – „''Merci. Bon ap.''” Tak mniej więcej wyglądają codzienne rozmowy w kuchni. ''Comme d’hab.'' Jak zwykle.