Odwiedziny grobu Krysi, listopad 2005: Różnice pomiędzy wersjami
m (Zastępowanie tekstu - "ε══з Коѕtеκ" na "ε══з Коѕtеκ") |
|||
Linia 1: | Linia 1: | ||
+ | {{Odbyte spotkanie}} | ||
==Okazja== | ==Okazja== | ||
Zaduszki. Jest [[Lubię Zaduszki|czas refleksji i wspominania naszych bliskich]]. Proponuję, byśmy, jak co roku, odwiedzili naszą Krysię. [[Jajco]] | Zaduszki. Jest [[Lubię Zaduszki|czas refleksji i wspominania naszych bliskich]]. Proponuję, byśmy, jak co roku, odwiedzili naszą Krysię. [[Jajco]] |
Aktualna wersja na dzień 03:55, 12 kwi 2016
To spotkanie było banjackie. Poniżej opis dla tych, których nie było, oraz dla tych, którzy chcą powspominać. Ave Banjak |
Okazja
Zaduszki. Jest czas refleksji i wspominania naszych bliskich. Proponuję, byśmy, jak co roku, odwiedzili naszą Krysię. Jajco
Termin i miejsce
- 5 listopada 2005 r, godz. 15:30
- Cmentarz Bronowicki, zwany również Cmentarzem na Pasterniku, położony na wzgórzu Pasternik (ulica Pasternik w Krakowie).
Obecni
- Baca
- Hełbi i Dagmarka
- ε══з Коѕtеκ
- Basia Z.
Chętni, ale nie mogli
Przebieg
Wszyscy spotkaliśmy się na parkingu pod wejściem na cmentarz. Mimo, iż nie przybyliśmy bardzo licznie to udało nam się zająć i tak około 1/3 miejsc parkingowych. Po wyjęciu śpiącej Dagmarki z fotelika brać banjacka udała się wgłąb cmentarza, na grób naszej Wychowawczyni. Po drodze Hełbi ze względu na trzymaną na rękach, śpiącą Dagmarkę poprosił Kostka o zakup znicza i poźniejsze jego odpalenie, a nawet postawienie z podwójnym przeżegnaniem się. Pomodliliśmy się za Krysię a następnie udaliśmy się na parking, gdzie toczyły się tradycyjne konwersacje. Baca przestępujący z nogi na nogę z przyczyn fizjiologicznych oddalił się w ustronne miejsce nieopodal nekropolii, które jednak nie okazało się być dziewiczym, lecz raczej nagminnym miejscem znajdowania ulgi w nagłej potrzebie. Po powrocie Bacy nieustannie śpiąca Dagmarka została umieszczona z powrotem w foteliku, a kolektyw podjął decyzję o przeniesieniu się w przyjemniejsze miejsce na rozmowy. Początkowo miała to być ponoć nowo otwarta knajpa naszego licealnego kolegi Sylwka, ale ostatecznie wylądowaliśmy w komercyjnym McDonaldzie. Tam też Dagmarka stwierdziła, że Basia Z. to wcale nie "Basia" tylko "Babcia" i chwyciwszy ją za ręke dziarsko poprowadziła nas do McDonalda. W "restauracji innej niż wszystkie" geny Hełbiaka dały znać o sobie bo córeczka wylała trochę kawy na spodnie Basi. :D Poźniej już się zebraliśmy, ładnie pożegnaliśmy i rozjechaliśy się w swoich kierunkach.