Po Meersburgu przejechaliśmy już tylko przez Schwarzwald, potem wzdłuż Renu, a w końcu przez Most Europy do Strasburga. I tu dopiero zaczęły się prawdziwe jaja: okazało się, że akademik, w którym miałem mieszkać (La Somme 2), jest cały w remoncie! Pojeździliśmy trochę od Annasza do Kajfasza, ale ponieważ to był sobotni wieczór, to oczywiście niczego nie udało się załatwić i ostatecznie wylądowaliśmy, zupełnie wściekli, w hotelu na obrzeżach miasta.
Następnego dnia woźna w innym akademiku (Paul Appell 3) dała mi tymczasowo pokój do poniedziałku. Wprowadziłem się więc i poszedłem z Ojcem pozwiedzać strasburską starówkę (o tym dok ładniej dokładniej napisze Wam kiedy indziej, na razie tylko tyle, że jest bardzo ładna). Potem pożegnałem się z Ojcem, który pojechał z powrotem do Krakowa,
a ja zostałem sam myśląc, jak to dalej będzie.
W sumie i tak dobrze na tym wyszedłem, bo innych studentów, którzy byli zarezerwowali pokoje w La Somme kierowali do akademika Robertseau 5, który jest trzy razy dalej od mojego instytutu niż Paul Appell. A mnie pozwolili zostać tam gdzie już zamieszkałem. Problem będzie tylko z t ą kolejną przeprowadzką za miesiąc, bo jeszcze nie wiem, jak te wszystkie moje bety przetransportuję kilka ulic dalej. Mam jakieś 4 tygodnie, żeby coś wykombinować. Pocieszam się tym, że potem będzie już lepiej - będę mieszkał w wyremontowanym akademiku na przeciwko mojego instytutu i pewnie wreszcie będę miał z pokoju dostęp do Internetu.
To tyle na razie. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie z tego dziwnego kraju, gdzie chyba tylko niebo wygląda tak jak w Krakowie. Miłych wrześniowych wakacji i udanych poprawek!
== Jedzenie ==