Monachium zrobiło na mnie znacznie mniejsze wrażenie – to wielka metropolia pełna majestatycznych gmachów, ale po starówce spodziewałem się znacznie więcej; właściwie, ciekawy tam jest tylko ratusz. Noc z piątku na sobotę spędziliśmy w pensjonacie w bardzo malowniczej miejscowości u podnóża Alp, niedaleko Garmisch-Partenkirchen.
Następnego dnia przejechaliśmy przez austriackie Alpy tak, żeby zobaczyć lodowiec i jezioro Silvretta, a potem zatrzymaliśmy się w niemieckim miasteczku Meersburg nad Jeziorem Bodeńskim. Przypominało mi trochę San Marino - – wyglądało tak, jakby od początku było zbudowane jako atrakcja turystyczna. Do tego ta sterylna, nienaganna, niemiecka czystość; dopiero po przyjeździe do francuskiego syfu poczułem się znowu jak w domu.
Po Meersburgu przejechaliśmy już tylko przez Schwarzwald, potem wzdłuż Renu, a w końcu przez Most Europy do Strasburga. I tu dopiero zaczęły się prawdziwe jaja: okazało się, że akademik, w którym miałem mieszkać (La Somme 2), jest cały w remoncie! Pojeździliśmy trochę od Annasza do Kajfasza, ale ponieważ to był sobotni wieczór, to oczywiście niczego nie udało się załatwić i ostatecznie wylądowaliśmy, zupełnie wściekli, w hotelu na obrzeżach miasta.
a ja zostałem sam myśląc, jak to dalej będzie.
W poniedziałek rano można już było załatwiać różne formalności (choć nie wszystkie; niektóre instytucje, zwłaszcza banki, są w poniedziałki zamknięte - – ''something must be different, n'est-ce pas ?''). W akademiku powiedzieli mi, że mogę zostać w Paul Appell do końca remontu w La Somme, tj. do października. Musiałem „tylko” przeprowadzić się do innego budynku, co zajęło mi całe popołudnie. Potem poszedłem zapisać się na uczelnię, gdzie dowiedziałem się, że całe to zamieszanie z akademikami to oczywiście nie jest niczyja wina, bo oni sami dowiedzieli się o tym remoncie w poniedziałek rano (''sic!!!'').
W sumie i tak dobrze na tym wyszedłem, bo innych studentów, którzy byli zarezerwowali pokoje w La Somme kierowali do akademika Robertseau 5, który jest trzy razy dalej od mojego instytutu niż Paul Appell. A mnie pozwolili zostać tam gdzie już zamieszkałem. Problem będzie tylko z t ą kolejną przeprowadzką za miesiąc, bo jeszcze nie wiem, jak te wszystkie moje bety przetransportuję kilka ulic dalej. Mam jakieś czterry tygodnie, żeby coś wykombinować. Pocieszam się tym, że potem będzie już lepiej - – będę mieszkał w wyremontowanym akademiku na przeciwko mojego instytutu i pewnie wreszcie będę miał z pokoju dostęp do Internetu.
To tyle na razie. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie z tego dziwnego kraju, gdzie chyba tylko niebo wygląda tak jak w Krakowie. Miłych wrześniowych wakacji i udanych poprawek!
Serdecznie dziękuję za pochwałę. Myślę, że na trzecim roku najlepiej jest jechać na stypendium. Ja jestem na
czwartym i boję się trochę nadrabiania „różnic programowych” – na czwartym roku przedmioty są trudniejsze niż na trzecim, a do tego trzeba by już zacząć myśleć o pracy magisterskiej, a nie mam tu za bardzo do tego głowy i pewnie zabiorę się za nią dopiero w Polsce. Jeśli chodzi o to, na który semestr lepiej wyjechać, to mnie się wydaje, że bardziej się opłaca na letni. Z kilku powodów:
* masz więcej czasu na przygotowanie si ę do wyjazdu - – nie musisz na to marnować wakacji;* Francja wygląda jesienią i w zimie nieciekawie (chyba że pojedziesz w Alpy) - – jest chłodno, ale bez śniegu, szaro i brudno; w letnim semestrze załapiesz się na wiosnę, będzie ciepło, kolorowo i przyjemnie;* po zakończeniu semestru masz trzy miesiące wakacji - – jeśli chcesz, to możesz jeszcze zostać i pozwiedzać lub popracować; albo możesz wrócić i poświęcić ten czas na kucie zaległości programowych;
* na Boże Narodzenie i na Sylwestra jesteś w domu.
== Topografia ==
Strasburg leży nad rzeczką o nazwie Ill, która trochę dalej na północ wpada do Renu. Praktycznie cała strasburska starówka leży na wyspie (''Grande Île'' - – Wielka Wyspa), którą od południa opływa Ill, a od północy - – sztucznie wykopana fosa. To tutaj znajdują się główne zabytki miasta - – katedra, kościoły katolickie i protestanckie; na pół drewniane, a na pół murowane kamieniczki; wąskie uliczki, małe ryneczki i rozległe place.
W miejscu, gdzie Ill i fosa się rozchodzą, na kilku malutkich wysepkach leży tzw. Mała Francja (''Petite France''), najbardziej malowniczy zakątek Strasburga. Niegdyś mieściły się tu młyny, garbarnie oraz szpitale, w których leczono chorych na francuską chorobę (stąd nazwa). Teraz są tu restauracje, sklepy z pamiątkami i setki turystów.
[[File:Strasbourg_Observatory.JPG|thumb|Strasburskie obserwatorium astronomiczne]]
W XIX w. na północny wschód od Wielkiej Wyspy Niemcy zbudowali nową, monumentalną dzielnicę (''Ville Allemande'' - – Niemieckie Miasto). Jej główną osią jest Bulwar Wolności ciągnący się od Placu Republiki na południowy wschód po Plac Uniwersytecki. Dalej rozciąga się Dzielnica Uniwersytecka z przytłaczającym Pałacem Uniwersyteckim, za którym Niemcy zbudowali m.in. muzeum zoologiczne, ogród botaniczny i obserwatorium astronomiczne. Trochę bardziej na południe i na wschód znajdują się nowsze, XX-wieczne budynki składające się w sumie na wielki kampus trzech strasburskich uniwersytetów.
Instytucje Europejskie leżą nieco dalej na północ, w miejscu, gdzie rzeczka Ill krzyżuje się z kanałem Marna-Ren. Na trzech rogach tego „skrzyżowania” wznoszą się trzy „ultranowoczesne” - – jak powiedzieliby Francuzi - – gmachy: Pałac Europejski (siedziba Rady Europy), Parlament Europejski oraz Trybunał Praw Człowieka. Tuż obok Pałacu Europejskiego leży największy i najładniejszy park Strasburga, zwany Oranżerią.
{{Galerie zdjęć z Francji}}
[[Kategoria: Judkowe]]