Ale rozpisałem się o Krakowie, który świetnie znacie, zamiast skupić się na Strasburgu. Myślę, że jednym z powodów, dla których temu miastu brakuje jakiejś takiej szczególnej atmosfery, jest fakt, że nie ma on jednego dużego rynku – czegoś, co choć trochę przypominałoby serce Krakowa, jakim jest Rynek Główny. Te funkcje, które u nas pełni największy w Europie średniowieczny rynek, w Strasburgu rozłożone są na większą liczbę różnych placów i placyków rozrzuconych po całej Wielkiej Wyspie. Centrum turystycznym czyli miejscem, skąd rozpoczynają spacer bądź przejażdżkę wszystkie wycieczki po Strasburgu i gdzie jest bodaj największe zagęszczenie kawiarni i sklepów z pamiątkami, jest Plac Katedralny (''Place de la Cathédrale''). Placyk ten jest bardzo ładny, stoją przy nim jedne z najpiękniejszych budynków miasta – przede wszystkim misternie zdobiona Kamienica Kammerzella oraz Apteka pod Jeleniem – ale jest zarazem niewielki i niejako przytłoczony gigantyczną fasadą katedry. Żeby ogarnąć wzrokiem całą fasadę, trzeba przejść na inny plac – Plac Gutenberga (''Place Gutenberg''). Ze stojącą opodal renesansową siedzibą Izby Handlu i Przemysłu – dawnym ratuszem – placyk jest całkiem przyzwoity, a co jakiś czas ożywiają go kiermasze książek pod pomnikiem Gutenberga, ale przez większość czasu, jaki tu spędziłem, pół placu zajmowała wielka, kiczowata karuzela.
[[File:Place_de_l_Homme_de_Fer.jpg|thumb|Place de l’Homme de Fer]]Oprócz tego są też śliczne placyki, takie jak Rynek Prosiąt (''Place du Marché-aux-cochons-de-lait'') czy Plac Szczepański (''Place St. Etienne''), ale one są jeszcze mniejsze, więc nie ma mowy o organizowaniu tam jakichś imprez. Te odbywają się w północnej części wyspy, na Placu Klébera (''Place Kléber'') i Placu Brogliego (''Place Broglie''). Ten pierwszy to największy plac starego Strasburga, a pomnik napoleońskiego generała, rzędy francuskich flag i dawny gmach kordegardy (''Aubette'') nadają mu pewien patriotyczno-militarystyczny charakter. Natomiast podłużny Plac Brogliego jest właściwie szeroką aleją i świetnie nadaje się do tego, żeby rozstawiać na nim różne stragany. Tuż obok Placu Klébera znajduje się wreszcie niewielki Plac Człowieka z Żelaza (''Place de l’Homme de Fer''). Nazwa nie pochodzi ani od filmu Wajdy, ani od przeboju zespołu Black Sabbath, tylko od żelaznej statuetki przedstawiającej rycerza w zbroi, która zdobi jeden z budynków stojących przy tym placyku pełniącym głównie rolę dużego przystanku tramwajowego.
Ja na zwiedzanie i spacery po mieście mam czas głównie pod koniec tygodnia. Wtedy też cała Francja obchodzi cotygodniowe uroczystości ku czci św. Łikenda. Niestety polegają one przede wszystkim na siedzeniu w domu. Nie wiem dokładnie, co tubylcy wtedy robią, ale wiem na pewno, że nie ma ich na ulicach. Jest to dość szokujące, bo całe miasto wygląda w tym czasie na wymarłe. W niedzielę rano ruch samochodowy w środku Strasburga jest taki jak w Bieszczadach po sezonie turystycznym. Kiedy jechałem do Obernai – było to wczesne niedzielne popołudnie – to po drodze przejeżdżałem przez miasteczka-widma! Na ulicach nie było dosłownie żywej duszy; gdy w pewnym momencie troszkę się zgubiłem, musiałem przebyć parę dobrych kilometrów, cały czas w terenie gęsto zabudowanym, zanim spotkałem samotnego mężczyznę, którego wreszcie mogłem spytać o drogę. W soboty jest troszkę lepiej, na przykład niektóre sklepy są wtedy jeszcze otwarte. Ale nawet tam około pierwszej po południu robi się pusto. A w niedziele otwarte są co najwyżej niektóre kościoły i… muzea (dzięki temu, a także ze względu na to, że w niedziele mam tam jako student wstęp wolny, ten dzień jest dla mnie głównie dniem chodzenia po muzeach). W każdym razie trudno tu w ogóle mówić o jakiejkolwiek atmosferze. Jedynymi ludźmi, których można w niedzielę rano spotkać w samym sercu Wielkiej Wyspy, są grupki starych, grubych niemieckich turystów wizytujących swoje niegdyś miasto.
Ścisły post wielkopiątkowy jest tu znacznie łatwiej zachować niż w Polsce – a to dlatego, że i tak wszystkie sklepy są zamknięte. Alzacja to jedyny region we Francji, w którym ten dzień jest wolny od pracy, podobnie z resztą jak w katolickich krajach Niemiec. Zawdzięcza to własnemu konkordatowi, który Alzacja podpisała ze Stolicą Apostolską jeszcze w czasach, gdy należała do Niemiec, a który teraz wyróżnia ją wśród innych regionów fundamentalnie antyreligijnej Francji.
[[File:Notre-Dame_de_Strasbourg.jpg|thumb|upright|Zachodnia fasada katedry NMP w Strasburgu]]
W Wielką Sobotę rano poszliśmy oczywiście do święcenia. Na szczęście w Strasburgu znajduje się jedna polska misja i jest to zapewne jedyny kościół w tym mieście, gdzie odbywa się święcenie pokarmów. Niestety na całą naszą grupkę wypadały tylko dwa koszyczki, ale zawsze to coś. Choć czytałem, że na przykład nasze wojska okupacyjne w Iraku były tak pomysłowe, że święconkę nosiły w hełmach. No, ale my nawet hełmów nie mieliśmy...
jednym z najważniejszych śródlądowych szlaków wodnych w Europie. Początkowo jej siedziba mieściła się w Moguncji, później przeniesiono ją do Mannheim, a od 1920 r. urzęduje w dawnym Pałacu Cesarskim, przemianowanym na Pałac Reński, w Strasburgu.
[[File:ECHR Strasbourg.jpg|thumb|Siedziba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka]]
Po II Wojnie Światowej w Strasburgu zaczęto umieszczać siedziby nowych instytucji i organizacji międzynarodowych. Strasburg chlubi się zresztą tym, że razem z Genewą i z Nowym Jorkiem należy do ekskluzywnego klubu miast, które nie będąc stolicami państw, goszczą siedziby organizacji międzynarodowych. Pierwsza była, założona w 1949 r. przez dziesięć państw, Rada Europy – organizacja zajmująca się głównie ochroną praw człowieka, która dziś skupia wszystkie kraje europejskie z wyjątkiem Białorusi i Monako. Jej pierwsze sesje odbywały się w Pałacu Uniwersyteckim, dopóki nie wzniesiono nowoczesnego Pałacu Europejskiego nieco na północ od
centrum miasta. Z czasem w sąsiedztwie zaczęły się pojawiać inne „europejskie” instytucje – Europejski Trybunał Praw Człowieka i Parlament Europejski – tworząc całą „Dzielnicę Europejską”.
W miejscu, gdzie Ill i fosa się rozchodzą, na kilku malutkich wysepkach leży tzw. Mała Francja (''Petite France''), najbardziej malowniczy zakątek Strasburga. Niegdyś mieściły się tu młyny, garbarnie oraz szpitale, w których leczono chorych na francuską chorobę (stąd nazwa). Teraz są tu restauracje, sklepy z pamiątkami i setki turystów.
[[File:Strasbourg_Observatory.JPG|thumb|Strasburskie obserwatorium astronomiczne]]
W XIX w. na północny wschód od Wielkiej Wyspy Niemcy zbudowali nową, monumentalną dzielnicę (''Ville Allemande'' - Niemieckie Miasto). Jej główną osią jest Bulwar Wolności ciągnący się od Placu Republiki na południowy wschód po Plac Uniwersytecki. Dalej rozciąga się Dzielnica Uniwersytecka z przytłaczającym Pałacem Uniwersyteckim, za którym Niemcy zbudowali m.in. muzeum zoologiczne, ogród botaniczny i obserwatorium astronomiczne. Trochę bardziej na południe i na wschód znajdują się nowsze, XX-wieczne budynki składające się w sumie na wielki kampus trzech strasburskich uniwersytetów.