Otwórz menu główne

Kraków, 27 listopada 2002 r.

DRODZY BRACIA W BANJAKU,

Rozważałem w ostatnim czasie, zwłaszcza w związku z KRAKFFĄ, przyszłość BMMG. I choć nad tym problemem myślimy wszyscy już długo, to dotąd nie udało się nam nawet konkretnie zdefiniować celów istnienia i działania naszej organizacji. Postarałem się zatem przeprowadzić pobieżną analizę funkcjonalną BMMG w zakresie jego dotychczasowej działalności. Otóż, można wyróżnić następujące funkcję pełnione przez BMMG:

1) towarzyską,

2) para-religijną,

3) para-państwową,

4) artystyczną.


FUNKCJA TOWARZYSKA obejmuje ogólnie naszą przyjaźń, nasze spotkania i wszystko, co robimy razem, z udziałem lub bez osób spoza BMMG lub tylko luźno z nim związanych. Jest to funkcja nadrzędna wobec pozostałych, gdyż wszystkie dotychczasowe działania BMMG były możliwe wyłącznie dzięki naszej znajomości i chęci wspólnego spędzania czasu. Jest to jedyna z wymienionych wyżej funkcji, która nie wymaga istnienia żadnej sformalizowanej organizacji i ze względu na nią samą BMMG mogłoby równie dobrze ograniczyć się do zwykłej paczki znajomych, podobnej do wielu innych. Nie jest to zatem funkcja, która decydowałaby o wyjątkowym charakterze naszego związku. Z tychże względów nie będę się nią dalej zajmował.

FUNKCJA PARA-RELIGIJNA to (pseudo-)kult Banjaka, pierwotnie obejmujący spisywanie Ksiąg Banjaka, układanie i odmawianie modlitw do Banjaka oraz specjalne obrzędy związane głównie z piciem wódki. Obawiam się, iż obrzędowość ta została ostatnio zaniedbana i zredukowana w zasadzie do ewentualnego odśpiewania „Deszczów niespokojnych” przy okazji picia wódki.

FUNKCJA PARA-PAŃSTWOWA polega na działaniu BMMG na wzór organizmu państwowego, co uwidocznione jest szczególnie w Konstytucji BMMG, a także w innych przepisach przez nas uchwalonych oraz w zwyczaju podejmowania wspólnych decyzji poprzez głosowanie. Innym aspektem tej funkcji jest istnienie różnych stopni członkostwa w BMMG oraz przypisanie poszczególnym członkom odpowiednich stanowisk i zadań. Funkcja ta, rozwijana szczególnie intensywnie ok. dwóch lat temu, obecnie jest, jak sądzę, najbardziej zaniedbana.

FUNKCJA ARTYSTYCZNA obejmuje całość naszej twórczości artystycznej, zwłaszcza kinematograficznej. Festiwal Filmów Amatorskich był wyjątkową okazją, by zastanowić się nad znaczeniem tej właśnie funkcji. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, jakoby nasz udział w nim był porażką. Jurorzy festiwalu podkreślali, iż wysoka, bliska profesjonalnej, jakość realizacji większości filmów amatorskich jest już standardem, a tym, co te dziełka różnicuje, jest zawarta w nich treść. Tymczasem zgłoszone przez nas filmy cechowały się w opinii jurorów, moim zdaniem zresztą słusznej, „ciekawymi pomysłami”, lecz miały poważne braki warsztatowe. Do konkursu dostał się tylko ten film, który nie był improwizowany, lecz stworzony od początku do końca według określonego pomysłu. Co bardzo ważne, podobał się on również publiczności, co pozytywnie świadczy o naszych (a zwłaszcza Hełbiego) potencjalnych możliwościach. W dodatku (historyczny moment) wzmianka o BMMG pojawiła się w poważnej prasie regionalnej. Można zatem uznać naszą obecność na festiwalu za dość udany i obiecujący debiut.

Pozostaje pytanie: co dalej? Spróbujmy na nie odpowiedzieć rozważając osobno funkcje religijną i państwową oraz funkcję artystyczną, jako słabo związaną z pozostałymi. Poczynając od tej ostatniej, mamy do wyboru trzy możliwości:

a) dać sobie spokój;

b) zachować status quo, czyli od czasu do czasu zaimprowizować po pijaku coś, co tylko nas będzie bawić, i dziwić się, że inni nie uważają tego za ambitną sztukę;

c) zająć się twórczością filmową poważnie, tzn. planowo i z pełnym zaangażowaniem – mamy do tego możliwości (zwłaszcza osobiste, a to jest najważniejsze), potrzeba chęci.

Podobnie przedstawia się kwestia pozostałych dwóch funkcji. Możemy zatem:

a) uznać, iż spełniły już one swoją rolę wspomagającą funkcję towarzyską, tj. uchroniły naszą paczkę przed rozpadem w krytycznym momencie przejścia z liceum na studia wyższe;

b) twierdzić, iż nadal mają one dla nas znaczenie, lecz bez żadnych konkretnych konsekwencji;

c) zastanowić się kontynuacją działań w tej sferze, choć być może w nieco innej formie.

A oto konsekwencje poszczególnych wyborów.

aa) Dać sobie spokój w odniesieniu do wszystkich trzech funkcji znaczyło by tyle, co powiedzieć „BMMG to była fajna sprawa, ale nie ma już racji bytu” i pozostać zwykłą paczką kumpli z liceum;

bb) zachować status quo – to samo, tylko bez mówienia tego głośno;

ca) zająć się poważnie stroną artystyczną BMMG przy zaniechaniu zabawy w kult Banjaka i państwo banjackie – oznaczało by przekształcenie BMMG w zwykły niezależny amatorski klub filmowy, podobny do niektórych z tych, które brały udział w festiwalu;

ac) na odwrót, czyli funkcja religijno-państwowa, tak; artystyczna, nie – jakoś tego w ogóle nie widzę;

cc) zaangażowanie we wszystko – było by pięknie i jako idealista mam nadzieję, że tak właśnie będzie. A jak to zrealizować?


Moim zdaniem wymagało by to zmiany zupełnie rewolucyjnej w dotychczasowej formie BMMG. Otóż uważam, że należało by podzielić BMMG na dwa niezależne od siebie organizmy, których jedyną cechą wspólną było by de facto tylko słowo „Banjak” w nazwie. Linia podziału przebiegałaby wzdłuż podziału na wyżej omówione funkcje. Utworzylibyśmy zatem wirtualne „wyznaniowe” państwo banjackie (np. „Rzeczpospolita Banjacka”), którego obywatelami byliby dotychczasowi członkowie zwyczajni i nadzwyczajni BMMG, oraz amatorski klub filmowy (sugerowałbym zarezerwować właśnie dla niego nazwę „Banjak MultiMedia Grůp” nie tylko dlatego, że tutaj bardziej pasuje, ale także dlatego, że pod taką nazwą zadebiutowaliśmy publicznie na festiwalu). Obie organizacje miałyby oddzielne statuty, listy członków i zasady ich przyjmowania, strony www itd. À propos stron www, Internet mógłby być główną areną działalności ewentualnej Rzeczypospolitej Banjackiej, która mogłaby na przykład nawiązywać stosunki dyplomatyczne z którymiś z licznych państw wirtualnych obecnych w Sieci. Stopień rozwoju z nich jest na prawdę imponujący i tym bardziej warto postarać się, by udowodnić im, że w rzeczywistości są tylko małymi honduraskami. Co do działalności pod opieką X Muzy, to sądzę, na podstawie doświadczenia z festiwalu, że myśląc poważnie o tworzeniu filmów, powinniśmy na razie porzucić ambitne plany robienia filmów o metrażu dłuższym niż 15 min. i zająć się doskonaleniem warsztatu, zdolności organizacyjnych potrzebnych w produkcji kinematograficznej i szlifowaniem pomysłów, tworząc krótkie dziełka, podobne do tych zaprezentowanych przez zwycięzcę festiwalu, Dominika Kosickiego (Little Turpe). Dopiero po zdobyciu większego doświadczenia i dawszy się poznać na większym forum, będzie można zabrać się za coś większego, włączając w to ewentualne szukanie sponsorów, nawiązywanie współpracy z innymi twórcami amatorskimi itd. Jak już napisałem, wszystko to było by piękne, ale na festiwalu (chodzi mi tu zwłaszcza o rozmowę z Packiem oraz film „Haiku”) mieliśmy okazję zderzyć się z brutalną prawdą, którą musimy pamiętać: bez naszego pełnego zaangażowania nie zdziałamy nic nadzwyczajnego.

Przemyślcie to zatem, żebyśmy mogli te sprawy spokojnie omówić. Dobrze by było zorganizować wreszcie (w miarę szybko) jakieś zamknięte spotkanie całej naszej piątki, bo przy innych okazjach BMMG z reguły ogranicza się do funkcji towarzyskiej, a problemy pozostałych funkcji jakoś tak się rozchodzą...

Ave Banjak!

ban Judek


Patrz też: odpowiedź bana Kostka