Ban. Hełbi pisze, że spacerowanie po porcie "sprawiało, że człowiek stawał się spokojny". Myślę sobie, że człowiek, który nigdy nie spróbował żeglarstwa, będzie nawet taki spacer odbierał inaczej niż żeglarz. Będzie patrzył na jachty, jak na "panienki z rozkładówki", podczas gdy żeglarz zobaczy w myślach wszystkie chwile jakie spędził ze swoimi kochankami – jachtami.
Co do pontonu, to kojarzy mi się z opowieścią mojego kumpla Zmaziego, która nie nadaje się do publikacji. Jak jeszcze piszesz: "dopływałem cały mokry i szczęśliwy z udanej wyprawy", to zakrzyknę: [[Hełbizbok|HEŁBIZBOK]]!!!
Hełbi! Tawerna nie jest jedynie dla żeglarzy. Ma wiele plusów. Najważniejszym jest najtańsze na Rynku [[Piwo|piwo]] z butelki – 3,5 zł! Ponadto, jak ktoś lubi sobie popykać – tam zawsze znajdzie innych amatorów cybucha. Nie lecą tam też same szanty. Osobiście uważam, że największą zaletą Tawerny jest to, że towarzystwo, jakie tam chodzi (w większości wcale nie żeglarze!), to ludzie nieprzeciętni, nie goniący na siłę za modą i snobizmem nakazującym alkoholizować się w takich barach jak Daktyl, Harris, czy Oldsmobil, ale chcący spędzić czas na inteligentnej konwersacji, melodyjnym śpiewie i kulturalnym piciu. Pewnie dlatego próżno tam szukać dresów, skejtów i innych debili, którzy chcą sobie "pourywać", posłuchać pseudomuzyki disco-techno i "ujebać się jak Messerschmitty".