Otwórz menu główne

Zmiany

Dyskusja:Męska przyjaźń a kobiety

Dodane 44 536 bajtów, 23:02, 16 mar 2016
Utworzono nową stronę " == Tukan == Witajcie, (...) Ostatnimi czasy bardzo rozluźniły się nasze związki, jest to oczywiście związane z prowadzeniem różnego rodzaju działalności..."
== [[Tukan]] ==
Witajcie,

(...)
Ostatnimi czasy bardzo rozluźniły się nasze związki, jest to oczywiście związane z prowadzeniem różnego rodzaju działalności na różnych płaszczyznach. Każdy z nas ma już w dużej mierze swoje indywidualne problemy, coraz mniej mamy ich razem i coraz bardziej żyjemy w swoich małych światkach. Jest to oczywiste i było to przewidywalne. Dlatego postuluję całkowitą reorganizację naszych spotkań, naszego wspólnego życia itp. Musimy zacząć myśleć inaczej, musimy zdać sobie sprawę, że to, co było, ''se ne vrati''... Ja ze swojej strony nie mogę już tak często uczestniczyć w spontanicznych spotkaniach (patrz: ostatni [[Lokator]]), a każdy, nie tylko ja, ma swoje nowe priorytety… Priorytety budowane na podstawie wartości wyniesionych z naszej długoletniej cudownej znajomości.

[[Kałasz|Magda]] i [[Ptyś|Mariusz]], [[Dorka|Dorotka]] i [[Jajco]], [[Dagmara|Dagmarka]] z rodzicami, [[Emilka]] z [[Baca|Bacą]], czy Ela z [[Kostek|Kostkiem]] stanowią już unikalną część naszego otoczenia, są w pewnym sensie bardziej ustabilizowani niż np. Karol, [[Lucas|Łukasz]] czy ja. Wydaje mi się, że jest im mimo wszystko łatwiej spotykać się w naszym gronie i powiem coś ostrego: zamykać się pod Banjackim kloszem… Ja (my?) musimy być bardziej fleksybilni, musimy wychodzić do ludzi spoza naszego środowiska, musimy czekać na Naszą stabilizację, ale nie czekać bezczynnie… Dlatego może moje zachowanie wydaje się egoistyczne, ale wiedzcie, że jestem z Wami… Wydaje mi się, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zacząć się spotykać w różnych gronach, nie tylko stricte banjackich… Ja chciałbym, abyśmy poznawali wszyscy nowych ludzi i aby być na wstępie niczym tabula rasa, podchodzić do tego bez żadnych roszczeń i uprzedzeń… Nie mówić: „a bo to Twoje geograficzno-biologiczne towarzystwo” i sugerować, że My do nich nie pasujemy… Z takim podejściem nigdy nie będziemy pasować. Przecież nie można do końca stać w miejscu, nie można zamykać się i twierdzić, że nikt już nie wniesie świeżego powiewu. Tym świeżym powiewem powinni być nowi ludzie, ale musimy ich wdrażać na innych warunkach, nie na naszych, lecz na ich… Dlaczego? To proste: nie możemy wchodzić wszędzie z butami, musimy rozprzestrzeniać nasze idee stopniowo, tak, aby ludzie przyjęli nasze wartości nawet nie wiedząc o tym… Tak, aby najpierw widzieli jednostkę, a później grupę… A na końcu Banjaka i jego idee…. Bądźmy otwarci na świat, bo staniemy się elitą tylko w naszych oczach… Bądźmy pokorni i bądźmy szczęśliwi, a nie karmmy się tylko złudzeniami szczęścia...

Wasz do końca oddany Tukan

== [[Baca]] ==
Odpowiem tak na ten jakże w sumie smutny list:

Przyznaje się na forum publicznym do tego, iż ostatnio byłem mocno pochłonięty przez moje studencko-rowerowe towarzystwo... Wybaczcie... Po prostu nałożyło mi się wiele imprez i wydarzeń, na których moja obecność była, można by rzec, obowiązkowa… Jeszcze raz kajam się przed wami!
Ale z drugiej strony wagi jest inny ciężar... Kto wie czy nie równy mojemu? I tu rodzi się wiele pytań:
#Czy to tylko ja się nie interesuje kontaktami z banjakami? Czy może jednak każdy ma sobie coś do zarzucenia?
#Dlaczego zarzuciliśmy obowiązek comiesięcznego spotkania w pierwszy piątek miesiąca?
#Czemu jest taka ogólna cisza w eterze i w światłowodach? Nikt o niczym nie informuje…
#Czyżby był to kolejny kryzys banjacki?
Ludziki, odpowiedzcie sobie na te pytania, a później napiszcie, co jest nie tak… Bo sytuacja znów robi się ciężkostrawna...

Z banjackim pozdrowieniem, Ban. BaCa

== [[Hełbi]] ==
Witam, a może lepiej Dzień dobry!

Ja ze swej strony chciałem odpisać i napisać, że w głowę mą wbiła się tylko i wyłącznie, no bo nie włącznie, obcojęzyczna fraza: ''se ne vrati...'' I nikt z tym nic nie zrobi, tak będzie, bo tak musi być, no i dlatego, że to samo mówi mój przyjaciel komputer, z którym piję teraz właśnie [[Piwo|piwko]], a to piwko to Piwo Piast i w dodatku mocne, ale niestety nie w naddatku jest mocne, co by było lepsze, bo więcej procenta, ma się rozumieć.

Nic tego nie zmieni, jedyne, co możemy zrobić, to powtórzyć słowa pewnej piosenki, pewnej znanej piosenki:

:''To już minęło, ten klimat, ten luz ''
:''Wspaniali ludzie nie powrócą, ''
:''Nie powrócą już.''

I nie powrócą te czasy i ci sami ludzie, no niestety zmieniliśmy się i nikt tego nie odmieni ani zamieni i to nawet my sami, a w dodatku samych siebie, to bilet w jedną stronę, moi drodzy… Ale na pocieszenie śpiewają też tak:

:''Gdy tak wspominam ten miniony czas, ''
:''Wiem jedno, że to nie poszło w las. ''
:''Dużo bym dał, by przeżyć to znów, ''
:''Wehikuł czasu to byłby cud.''

I mają rację, nie poszło w las, bo to pamiętamy i pamiętać będziemy, choć zacierać się zacznie, kiedy duże lata zaczniemy. Taaaak, byliśmy my i nikt więcej, to był nasz czas, haha, ale się skończył. No tak, pewnie byśmy dali dużo, by przeżyć to znów, no i nawet niektórzy by się posunęli do tego, aby skonstruować wehikuł czasu do tego celu, oj tak, może ktoś by się pokusił...

A co z wiarą?

:''Mam jeszcze wiarę, odmieni się los, ''
:''Znów kwiatek do lufy wetknie im ktoś. ''

Wiara, wielkie słowo, to pewnie przez to W jest takie wielkie, wszystkie słowa na W są Wielkie, może dlatego, że właśnie słowo „Wielkie” jest Wielkie. Tak, mamy Wiarę, przynajmniej mieliśmy do niedawna, WIARA, WIARa, WIAra, WIara, Wiara, wiara… Tylko co dalej, jak już wiara zniknie; dopóki jest, to ktoś ten kwiatek wetknie do lufy i pistolet nie wystrzeli, ale jak wiary zabraknie, to nic nie zatrzyma kuli… I zabraknie przyjaciela z kwiatkiem… A zegar tyka...

P.S. Nawet AVE BANJAK mi się nie chce pisać, przepraszam...

== [[Judek]] ==
'''''Razem, młodzi przyjaciele!...'''''

:''Patrz, jak nad jej wody trupie''
:''Wzbił się jakiś płaz w skorupie.''
:''Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem;''
:''Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu,''
:''To się wzbija, to w głąb wali;''
:''Nie lgnie do niego fala, ani on do fali;''
:''A wtem jak [[bańka]] prysnął o szmat głazu.''

Jak bańka, bańjka, banjka, banjak… Czy Waszym zdaniem my też mamy tak skończyć? Pozamykać się w swoich własnych skorupach, w swoich „stabilizacjach”, w swoich małych światkach?

Na pewno nie i tu zgadzam się z Tukanem. Ale popatrzmy na to z trochę innej niż Tukan strony: problem raczej nie polega na tym, że zamykamy się pod „banjackim kloszem” i unikamy kontaktów ze światem pozabanjackim. Moim zdaniem jest odwrotnie – przynajmniej niektórzy znaleźli sobie nowe towarzystwa, inni zabrali się już za zakładanie rodziny, każdy ma jakieś swoje własne, nowe priorytety. Tukan twierdzi, że te nowe priorytety wyrastają na gruncie naszych wspólnych, banjackich wartości. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Czy to możliwe, żeby wspólnie wyznawane wartości prowadziły nas do rozbieżnych celów i rozbieżnych priorytetów?

:''Zestrzelmy myśli w jedno ognisko''
:''I w jedno ognisko duchy!...''
:''Dalej, bryło, z posad świata!''

Jakie są te nasze wartości? Hełbi przytacza za przykład wiarę. Ja nadal wierzę, że banjaki się nie rozpadną, że będziemy przyjaciółmi jak dawniej, że to nie koniec. Jeżeli faktycznie wszyscy podzielamy tę wiarę, to czego nam jeszcze trzeba, by było tak, jak z pewnością wszyscy byśmy chcieli? Być razem w Banjaku...

'''''Mierz siłę na zamiary,'''''

'''''Nie zamiar podług sił.'''''

Chcieć to móc. Dla chcącego nic trudnego. Sami pewnie moglibyście przytoczyć jeszcze parę takich staropolskich przysłów, ale jest to tak ważne, że powiem to jeszcze raz inaczej:
Nie ma rzeczy niemożliwych. Są za to rzeczy, których nam się nie chce.

Być może nawet byśmy je chcieli, ale nam się nie chce. Zauważcie tę subtelną różnicę: chcielibyśmy, ale nam się nie chce… I tu jest pies pogrzebany. Bo przecież Wy to wiecie. Jestem pewien, że wiecie, inaczej nie bylibyście banjakami. Wiecie, tylko... Nie wiem, pewnie zapomnieliście. Zresztą ja pewnie też...

Gdyby nam się chciało, gdyby nam się tylko chciało!... Moglibyśmy się spotykać raz w miesiącu, może raz w tygodniu, a może nawet, kiedy byśmy po prostu chcieli... Gdyby nam się chciało. Razem, moglibyśmy wszystko, ruszyć z posad bryłę świata, gdyby nam się chciało, a nawet, jak proponował Hełbi, skonstruować wehikuł czasu… Czemu nie? Gdyby nam się tak tylko chciało...

:''Żywioły chęci jeszcze są w wojnie;''
:''Oto miłość ogniem zionie,''
:''Wyjdzie z zamętu świat ducha:''
:''Młodość go pocznie na swoim łonie,''
:''A przyjaźń w wieczne skojarzy spojnie.''

Przyjaźń… Czy to nie o to właśnie chodzi w banjakach? To zapewne podstawowa wartość, która nas kojarzy w spojnie… Czy wieczne? To zależy, jeszcze raz powtarzam, od chęci. I niczego innego. No, ale jeżeli niektórym nie chce się już nawet „ave Banjak” pisać...

'''''Młodości! Dodaj mi skrzydła!'''''

Mamy już wprawdzie przeważnie po te 22 lata, ale to jeszcze niekoniecznie powód, żeby zachowywać się jak stare zgredy, nie? Bo jeżeli uważacie, że zostało nam już tylko wspominanie dawnych lat i zastanawianie się, „[[Gdzie się podziały tamte prywatki|gdzie się podziały tamte prywatki niezapomniane]]”, to oznaczać to będzie nic innego, jak ostateczną śmierć tej cudownej idei, którą nazywaliśmy: Banjak.

A wracając do postulatu Tukana: nowi ludzie, „świeży powiew” – dobrze. Zresztą, tak naprawdę, nigdy nie byliśmy zamknięci na nowe towarzystwo; byliśmy tylko ostrożni w jego doborze i bardzo dobrze. Ale nie mogę się zgodzić z tym, że powinniśmy być jak „czysta kartka”. Czy to znaczy, Tukan, że mamy zapomnieć o naszych banjackich wartościach, o naszych tradycjach, o naszej przyjaźni, zaprzeć się samych siebie i zaprzeć się Banjaka? Wyzbyć się dawnych priorytetów w poszukiwaniu nowych? Jednym słowem: [[zdradzenie]]? Czy na pewno o to Ci chodziło, Tukan?

'''''Hej, użyjmy żywota!'''''

'''''Wszak żyjem tylko raz.'''''

Jest jeszcze jedna wartość, która zawsze nas spajała i zawsze była dla nas ważna, a którą nazwaliśmy upojeniem. W końcu wszystko od tego się zaczęło – od wspólnej zabawy, od picia wódki razem… Razem. W piciu do lustra czy do komputera nie ma za grosz nic banjackiego.

Proszę, nie zapominajcie o Banjaku. Nawet jeżeli bawicie się w „obcym” gronie, nie bójcie się odśpiewać „Deszczów niespokojnych”, uczynić znaku Banjaka i wypić za Naszą przyjaźń. Ale przede wszystkim starajmy się mimo wszystko spotykać w Naszym, banjackim towarzystwie.

:''W ksiąg greckich, rzymskich steki''
:''Wlazłeś, nie żebyś gnił;''
:''Byś bawił się jak Greki,''
:''A jak Rzymianin pił.''

Więc nie mówcie, proszę, że nie macie czasu na kieliszek wódki czy kufelek piwa! Jedyną przeszkodą jest brak chęci, nieochota, tumiwisizm i olewacki stosunek do Banjaka. Brak chęci jest w istocie przeszkodą transcendentalną: jeśli nam się naprawdę chce, to wszystkie inne przeszkody są do pokonania; gdy nam się nie chce, to ta jedna przeszkoda już wystarczy, inne nie są potrzebne… Chyba że jako wymówki. „Bo mam egzamin”, „bo pracuję”, „bo muszę zostać w domu”, „bo moja dziewczyna nie ma ochoty” – wszystko to jest warte tyle samo i znaczy w rzeczywistości jedno: „NIE CHCE MI SIĘ”!

Być może potrzeba wypracować nowe zasady. Jeżeli pierwszopiątkowe spotkania nie zdają egzaminu, to można je zastąpić jakąś zupełnie nową, lepiej dostosowaną do naszych obecnych warunków, formułą. Tutaj, jak najbardziej, możemy i powinniśmy być „fleksybilni”. Trzeba tylko się nad tym zastanowić. A to już będzie optymistyczny znak, że nam się jednak chce.
Ave Banjak (mnie się jednakowoż chce),

PS. Mickiewicz wielkim poetą był. Może to przegłosujemy? Kto jest za?

=== Jeszcze jedno ''post scriptum'' czyli pewna mizoginiczna refleksja ===
[[Grafika:Dziewczyny bonda.jpg|thumb|350px|right|'''''Małe jest wszelkie zło'''''

'''''wobec przewrotności kobiety.'''''

(Księga Mądrości Syracha 25, 19)]]
Ten fragment przeznaczony jest dla tych, którzy uważają się za mężczyzn. Jeżeli Panie zechcą go przeczytać, to proszę bardzo, lecz prawdopodobnie po przeczytaniu się na mnie obrażą. Ale, że kobieta obraża się średnio dziesięć razy dziennie, to nie bardzo się tym przejmuję...

Skoro Baca zadał groźnie brzmiące pytanie, czy to nie jest kolejny kryzys banjacki, spróbowałem przeanalizować wszystkie dotychczasowe kryzysy – ich przyczyny i przebieg – w ponadsześcioletniej historii banjakalizmu. I wiecie do czego doszedłem? Wniosek jest w gruncie rzeczy prosty i oczywisty, ale chyba nikt dotąd nie miał odwagi głośno tego powiedzieć. Owóż wszystkiemu są winne baby!

Tak jest. Dopóki nasz związek pozostawał ściśle męski, problemy nie miały miejsca. Natomiast każdy kryzys w łonie Banjaka związany był z tą czy inną kobietą, należącą bezpośrednio do naszego klubu bądź nie. To kobiety wniosły tu cechy, których mężczyźni nie znają: kłótliwość, humorzastość, niezgodę, obrażalskość, niezdrową rywalizację... Kobieta nigdy nie zrozumie tego, co dla nas, mężczyzn, jest oczywiste: że z największym przeciwnikiem, ba, nawet z wrogiem, można napić się wódki. A to, że jakiejś laski nie lubię, nie znaczy wcale, że nie poszedłbym z nią do łóżka...

Wódka zbliża ludzi, kobieta dzieli. Ta prawda była znana od wieków, tylko myśmy o niej zapomnieli. To dlatego kobiet nie dopuszczano nigdy na uczelnie, do władzy, do świątyń, ani do klubów brydżowych. My popełniliśmy ten błąd, że pozwoliliśmy babom wtargnąć do naszego, z założenia męskiego, klubu i go od wewnątrz podstępnie zniewieścić, skłócić, rozsadzić i zniweczyć.

Podstępnie, bo właśnie podły, nikczemny i zdradliwy podstęp jest ich główną bronią. Czy zauważyliście, jak celowo podminowują naszą wiarę w podstawę związków między mężczyznami, jaką jest przyjaźń? Nigdy nie mówią o przyjaźni, jak tylko w porównaniu z miłością: „nie kochamy się, jesteśmy tylko przyjaciółmi”, albo: „liczyłam na coś więcej niż przyjaźń” itd. Podświadomie dają nam do zrozumienia, że miłość to coś więcej niż przyjaźń, a co za tym idzie, przyjaźń to coś gorszego niż miłość. Związek między mężczyzną a kobietą ma – w ich mniemaniu – większe znaczenie niż między mężczyzną a mężczyzną i to mylne przekonanie starają się nam wpoić.

Filozofowie w starożytnej Grecji stawiali miłość platoniczną, czyli przyjaźń (''filia'') ponad miłość o podłożu seksualnym (''eros''). Zwłaszcza jeśli w domu czekała na nich jakaś Ksantypa czy inna hetera. Przy czym przyjaźń była z definicji homoseksualna, to znaczy nie wyobrażano sobie przyjaźni między mężczyzną a kobietą. A jaką przewagę ma ''filia'' nad ''eros''? Przede wszystkim przyjaźń opiera się na związku intelektualnym, a nie fizycznym. Do tego nie jest tak ekskluzywna jak miłość – przyjaźnić można się z więcej niż jedną osobą. Przyjaźń królowała zatem w Grecji aż do nadejścia chrześcijan, którzy na skali pozytywnych uczuć i więzi międzyludzkich na najwyższym stopniu umieścili ''agape'' – miłosierdzie czyli uczucie wszechogarniające.

Ja sam jestem przekonany, że uczucia te są zbyt różne od siebie, by można je porównywać. A wobec tego należy je uważać za równorzędne. Przyjaźń ma takie same prawa jak miłość. Jedno i drugie to wspaniałe uczucia, a zarówno związki erotyczne, jak i filetyczne, mogą dawać cudowne owoce. I – co najważniejsze – nie są wobec siebie konkurencyjne; przeciwnie, mogą być komplementarne. Pod warunkiem, że nie pozwolimy kobietom, by nami całkowicie zawładnęły.

Najwyższy czas, by wrócić do korzeni naszej banjackiej wspólnoty i na nowo zrobić z niej związek ściśle męski. Być może to pozwoli ją odratować. Kobiety mogłyby na zasadzie wyjątku należeć, ale tylko pod warunkiem, że całkowicie zaafirmują męski charakter naszej organizacji i przyjmą nasze, męskie zasady w niej panujące. Jeżeli tego nie zrobimy, będzie to znaczyło, że jesteśmy tylko sfeminizowanymi, pozbawionymi jaj, nie mającymi odwagi wychylić się zza spódnicy czy spod pantofla naszych żon, narzeczonych i kochanek, nenetkami niegodnymi miana mężczyzn! Nie bójmy się stawić czoła żeńskiej dominacji! Sekcja specjalna zawsze lojalna!

== Tukan ==
Witajcie, młodzi przyjaciele. Poruszył mnie dogłębnie list Karola i chciałbym wtrącić też coś od siebie. Jako że ja, jak zapewne i każdy z nas, nie zapomniałem o tym, co mnie z Wami wiąże.

Parę uwag do odezwy Karola:

:„Tukan twierdzi, że te nowe priorytety wyrastają na gruncie naszych wspólnych, banjackich wartości. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Czy to możliwe, żeby wspólnie wyznawane wartości prowadziły nas do rozbieżnych celów i rozbieżnych priorytetów?”
Hm? Zastanawiam się, czy słowo priorytety jest tutaj na miejscu, gdyż sugeruje to, że są one ważniejsze. Dlatego będę używał tymczasowego eufemizmu: nowe sprawy.
Otóż, drogi Karolu, nie wiem, czy te nowe sprawy prowadzą nas do czegoś rozbieżnego. Wydaje mi się, że nie, gdyż prowadzą nas one do indywidualnego egoizmu, a skoro prowadzą nas wszystkich, to jest to jednak coś wspólnego.
To, co napisałem, było oczywiście lekko sarkastyczne i błędem by było przyjęcie, że skoro ten cel, jaki by on nie był, jest wspólny, to jest wszystko w porządku.
Przyjaźń rządzi się podobnymi prawami jak natura. Otóż czasami należy się wyrzec jakichś swoich własnych przyjemności, aby działając w grupie i na jej rzecz, po jakimś czasie odebrać nagrodę. Nie łudźmy się, że jesteśmy i byliśmy bezinteresowni, zawsze nasz związek z banjakami coś nam dawał: na początku było to pewne poczucie wspólnoty, poczucie, że jest ktoś, dla kogo nie jesteśmy obojętni, ale, jak się okazuje, TO DLA NAS ZA MAŁO!!! I jest to bardzo przykre.
:„Jakie są te nasze wartości? Hełbi przytacza za przykład wiarę. Ja nadal wierzę, że banjaki się nie rozpadną, że będziemy przyjaciółmi jak dawniej, że to nie koniec. Jeżeli faktycznie wszyscy podzielamy tę wiarę, to czego nam jeszcze trzeba, by było tak, jak z pewnością wszyscy byśmy chcieli? Być razem w Banjaku...”
Cieszę się, Karolu, że jesteś optymistą. Ja nazwałbym siebie troszkę inaczej, otóż jestem huraoptymistą, gdyż ja nie WIERZĘ, ja mam PEWNOŚĆ, że się nie rozpadniemy. Bo chcemy być i trwać w Banjaku, a z tym trwaniem jest niczym z przestrzeganiem przykazań religijnych… Czasami człowiek odchodzi, ale później wraca z pokorą.
:„Mamy już wprawdzie przeważnie po te 22 lata, ale to jeszcze niekoniecznie powód, żeby zachowywać się jak stare zgredy, nie? Bo jeżeli uważacie, że zostało nam już tylko wspominanie dawnych lat i zastanawianie się, «gdzie się podziały tamte prywatki niezapomniane», to oznaczać to będzie nic innego, jak ostateczną śmierć tej cudownej idei, którą nazywaliśmy: Banjak”

:„Idea jest czymś, co posiadasz, ideologia to coś, co posiada Ciebie” – M. Berman.
Musimy się zastanowić, czy to my jesteśmy nosicielami idei banjakalizmu (opartego na naszej przyjaźni) czy jest to ideologia, którą zostaliśmy przez przypadek zarażeni? Na to pytanie musi sobie każdy z nas odpowiedzieć sam w sobie. Bo jeśli już nas nie bawi ani nasze towarzystwo, ani nawet sam Banjak, to właściwie powiedzmy sobie pa i pozostańmy tylko na stopie koleżeńskiej. Po co mamy się wszyscy męczyć? Mam jednak pewność, że nikt z nas tego nie chce!!!
:„A wracając do postulatu Tukana: nowi ludzie, «świeży powiew» – dobrze. Zresztą, tak naprawdę, nigdy nie byliśmy zamknięci na nowe towarzystwo; byliśmy tylko ostrożni w jego doborze i bardzo dobrze. Ale nie mogę się zgodzić z tym, że powinniśmy być jak «czysta kartka». Czy to znaczy, Tukan, że mamy zapomnieć o naszych banjackich wartościach, o naszych tradycjach, o naszej przyjaźni, zaprzeć się samych siebie i zaprzeć się Banjaka? Wyzbyć się dawnych priorytetów w poszukiwaniu nowych? Jednym słowem: zdradzenie? Czy na pewno o to Ci chodziło, Tukan?”
Broń Banjak, nie o to mi chodziło... mamy być jak tabula rasa, kiedy uzyskujemy od innych coś, co nas wzbogaca, coś, co jest dobre... mamy to chłonąć niczym gąbka i nie żywić uprzedzeń do innych, nie zastanawiać się czy on/ona będzie do Nas pasować, tylko to sprawdzić. Mamy wzbogacać nasze wartości o nowe pomysły i idee... Mamy kraść memy, a przy okazji może się uda rozpropagować mem Banjakalizmu.
Wiesz, że czasami ludzie się obawiają ingerencji w ich własny mały światek… Zamykają swe umysły przed nowymi pomysłami takimi jak te, które my niesiemy. Musimy działać ostrożnie aby ludzi nie zrażać od samego początku. Czy to oznacza, że nie możemy śpiewać Deszczów niespokojnych? NIE!!! Broń Banjak po raz drugi. To znaczy, że należy ostrożnie wykorzystywać ludzi do naszych celów... Tak abyśmy my, a w konsekwencji później także oni, się wzbogacali duchowo i intelektualnie.
:„Więc nie mówcie, proszę, że nie macie czasu na kieliszek wódki czy kufelek piwa! Jedyną przeszkodą jest brak chęci, nieochota, tumiwisizm i olewacki stosunek do Banjaka. Brak chęci jest w istocie przeszkodą transcendentalną: jeśli nam się naprawdę chce, to wszystkie inne przeszkody są do pokonania; gdy nam się nie chce, to ta jedna przeszkoda już wystarczy, inne nie są potrzebne… Chyba że jako wymówki. «Bo mam egzamin», «bo pracuję», «bo muszę zostać w domu», «bo moja dziewczyna nie ma ochoty» – wszystko to jest warte tyle samo i znaczy w rzeczywistości jedno: «NIE CHCE MI SIĘ»!”
TAK, masz całkowitą rację z tym tumiwisizmem! Ale znów pojawia się „ale”. Nasze nowe sytuacje często są przeszkodą w zrobieniu jakiegoś totalnego spontanu. A jak dla mnie to wystarczyłoby powiedzieć dzień dwa wcześniej i robimy imprę… ja na picie mam zawsze czas i zresztą bardzo często to robię. Tak, bardzo często piję… Nawet były ostatnio dwa spontaniczne wyjścia do knajpy, o których dowiadywałem się w trakcie trwającej już jakiejś imprezy lub dwie godziny przed... I za każdym razem przyszedłem na przysłowiową chwilkę… Za każdym razem proponowałem, aby się zintegrować z nowymi znajomymi i za każdym razem spotykałem się z jakimś zniechęceniem, ba wręcz odebrałem to jako wrogość do tego „MOJEGO” towarzystwa… Czego się boicie, że Was zjedzą?
Musicie także zrozumieć, że nie mogę zawodzić także innych ludzi, a w szczególności jak się z nimi umawiam… Nie olałem was, przyszedłem, pogadałem, a co po niektórzy, słysząc moją propozycje przeniesienia się gdzie indziej, udając, że nic a nic nie słyszeli, na gwałt kupują nowe piwo, co by mieć pretekst żeby zostać... Chyba nie przychodziła im inna wymówka do głowy?
Jestem okrutny? Może, na pewno też nie jestem obiektywny, ale piszę o moich odczuciach, nie wiem, co Wy myśleliście, ale ja tak to odbieram.

AVE BANJAK

P.S. Twoje Post Scriptum pozostawię bez komentarza... Podpisuję się pod nim wszystkimi członkami i członkiniami, a może i nawet członem. Pięknie napisane.

== [[Kostek]] ==
Witajcie!

Zabieram głos w dyskusji jako ostatni z tzw. „Wielkiej Piątki”, dzięki temu mam komfort – znam wasze poglądy. Moje uwagi będą proste i krótkie, bo uważam, że nie ma nic bardziej absurdalnego niż „dyskusja” o sensie przyjaźni.

Co do podtrzymywania więzów przyjacielskich: według mnie są 3 możliwe postawy: szczera chęć, chciejstwo i tumiwisizm. SZCZERĄ CHĘĆ odnajduję w prostych i obywających się świetnie bez tych pseudofilozoficzno-yntelektualnych dywagacji listach Bacy oraz… Jajca. Baca pisze: słuchajcie, dawno się nie widzieliśmy – chcę się z Wami spotkać. Też Judek pisze: jestem 1000 kilometrów stąd, ale i tak uważam, że przyjaźń trwa i będzie trwać. Tukan w dwóch „odezwach” deklaruje CHCIEJSTWO. Chciejstwo to pojęcie wymyślone przez Wańkowicza – oznacza tyle: niby mam chęć, ale tak właściwie, to mi się nie chce starać. Wyspiański, „Wesele” – „Panowie duża by już mogli mieć, ino oni nie chcom chcieć!”. Od chciejstwa już tylko krok do TUMIWISIZMU... Rozumiem, Tukan – jest jesień, jesienna depresja mnie również dopadła, ale to, co piszesz, mnie osobiście ubodło. Piszesz, że banjaki ograniczają Ci możliwość kontaktu z innymi – stary, masz z tego, co się orientuję, sporo znajomych, ja Ci autentycznie zazdroszczę, bo ja nie mam z kim wypić wódki, nigdy nie byłem na żadnej imprezie w akademiku – serio! Jak możesz pisać, że banjaki Cię ograniczają w chwili, gdy widujemy się między sobą przeciętnie raz na 2-3 miesiące!

Druga uwaga do „zażaleń” – głównie z listów Tukana i Judka – jest krótka. Mówi Pismo: „Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień”.

Teraz co do kobiet – generalnie zgoda z Judkiem, ale, jak mówią: „z nimi źle, lecz bez nich jeszcze gorzej”. Jeżeli ktoś oczekiwał, że będziemy żyć w celibacie, to był naiwny. Adresujesz, Judek, list też do kobiet i na ich miejscu też bym się obraził za stwierdzenia o zawiści i rywalizacji. Jesteś według mnie zbyt radykalny – kobieta nie jest wytworem diabła, mimo że to ona podała jabłko mężczyźnie. Kobiety też znają pojęcie przyjaźni – męska przyjaźń jest szlachetniejsza przez to, że obywa się bez codziennej kawusi i trzygodzinnych ploteczek przez telefon.

Jajco ma rację pisząc, że banjactwo to nie tylko picie i śpiewanie głupot, to też spotkanie i porozmawianie o codziennych sprawach.

Jeszcze smutne stwierdzenie faktu: mobilizujemy się na krótko i od wielkiego dzwonu – taki słomiany ogień. A potem nawet na GG czasem nie zagadamy…

To Słowacki, a nie Mickiewicz wielkim poetą był!

Jesteśmy facetami – to baby gadają, a mężczyźni działają. Nie ma się co na siebie obrażać, tylko spotkać się 7 listopada, odwiedzić niedługo rodzinkę Hełbickich i utrzymywać kontakt z emigrantem Judkiem – to mój przekaz dla tych, którym sprawy banjackie leżą na sercu, wątrobie, kolce, nodze… W końcu Banjak też był mężczyzną!

Miało nie być filozoficznie, ale będzie – spodziewajcie się niebawem e-maila od Platona…

Kostek

=== List Platona ===
[[Grafika:Plato.gif|thumb|right|150px|Πλατο]]
''Chcę oto wobec Ciebie, Hermejasie, ja, który dokładniej od Ciebie znam wartość Erastosa i Koryskosa, stwierdzić, ogłosić i zaświadczyć, że nie znajdziesz łatwo ludzi posiadających charakter godniejszy zaufania, niż ci Twoi sąsiedzi. Trzymać Ci się więc radzę tych mężów we wszelki sposób godziwy i nie uważać tego za rzecz drugorzędną. Do Erastosa i Koryskosa zwracam się znowu z radą, ażeby nawzajem trzymali się Hermejasa i usiłowali przez utrzymanie łączności wzajemnej zadzierzgnąć między Wami jednoczące Was więzy przyjaźni. Jeżeliby zaś zdawało się kiedy, że któryś z Was ma je zerwać – bo w ludzkiej naturze nic nie jest pewne bezwzględnie – do mnie tu i do moich przyjaciół list z obwinieniem o to, co godne zarzutu, przyślijcie. Spodziewam się bowiem, że stąd ode mnie idące słowa – jeżeli ów rozłam między Wami nie będzie zbyt wielki – budząc w Was poczucie słuszności i świętego wstydu, lepiej niż jakiekolwiek czarodziejskie zaklęcia zespolą Was znowu i zwiążą dawną przyjaźnią i przymierzem. Jeżeli wszyscy w tym względzie będziemy postępować rozumnie, i my, i Wy, ilebyśmy tylko zdołali i ile leży w mocy każdego, ziszczą się obecne wyrocznie. Jeżeli zaś nie uczynimy tego, co będzie wtedy, mówić nie chcę; dobrą Wam wróżbę zwiastuję i przepowiadam, że wszystko to dobrze pójdzie, jeżeli Bóg pozwoli.''
:— Plato, ''Listy'', ''List szósty''

== Tukan do Kostka ==
Hej,

Dzięki za głos. Najbliżej prawdy jesteś wtedy, gdy piszesz, że nikt nie jest bez winy. Tu się zgadzam. Może i to, co ja uprawiam, to jest chciejstwo, ale tak jakoś się składa, że ja jakoś się kontaktuję regularnie z większością Banjaków i nawet mi nie przeszkadza natłok moich znajomych.

Mimo wszystko myślę, że jednak troszkę przesadziłeś z tym moim ograniczaniem przez Was… Jeżeli tak to odebrałeś, to jest mi bardzo przykro… Niestety nie zawsze jestem tak precyzyjny jak Karol czy Ty.

Tak właściwie to na razie tyle, jak wrócę do domu, to pewnie napiszę coś więcej.

Do napisania,

Ave Banjak

Tukan

P.S. Nawiązując do tego, co Jajco napisał, że Banjactwo to nie tylko picie, ale także chęć porozmawiania o codziennych sprawach… Tak, ale nie tylko to, jest znacznie coś więcej, bo o codziennych sprawach, to ja mogę rozmawiać z kimkolwiek przy wódce… A z banjakami mogę jeszcze przeżywać te codzienne i niecodzienne sprawy!!!!

== [[Jajco]] do Judka ==
Mój drogi,

Jestem głęboko wzruszony treścią Twego listu w większej jego części, ale jest jeden aspekt listu, który już wzbudził reakcję Kostka, a teraz i moją. Chodzi mi mianowicie o część dotyczącą KOBIET w naszym towarzystwie. Uważam za cokolwiek krzywdzącą i niesprawiedliwą, cokolwiek niefortunną formę, w jakiej odnosisz się do ich (Kobiet) obecności i roli w naszej grupie. Wiesz, że ten świat, dzięki Banjakowi, nie stoi na związkach homoseksualnych (no, może w laickim Strasburgu), lecz na normalnych pobudkach międzyludzkich, takich jak przyjaźń. Gdybyśmy rozpatrywali naszą paczkę według twojego modelu, to miłość między nami zniszczyłaby to, co nazywasz prawdziwą, bezinteresowną przyjaźnią (choć trudno mi wyobrazić sobie nas w starohelleńskiej scenerii, no wiesz, Ty i ja…). Sądzę, że obraziłeś w pewnym sensie [[Kałasz]]a, który jest kobietą. Uważam, że jeśli nie pogodzisz się z obecnością nowych kobiet w naszym gronie, to możemy spotkać się z syndromem (który już powoli daje o sobie znaki) nieobecnego Bana. Z kobietą nie wygrasz, ale ona pozbawi cię kumpla (patrz: przyjaciela). To jest uczucie najbardziej ludzkie. Miłość, tak samo jak nienawiść, KTÓRĄ łatwo rozbudzić, gdy lekceważysz drugiego człowieka, szczególnie, gdy jest to ukochana kumpla. Tak może być i u nas (TO OCZYWIŚCIE NIE JEST REGUŁA, ALE…). Nasze drugie połowy mają być dla nas najważniejsze; dopóki nie znajdziesz swojej, to nie zrozumiesz; chodzi o to (a jest to możliwe), by razem z nami afirmowały idee Banjakalizmu. Potrzeba troszkę wysiłku, szczególnie od Ciebie, nasz Ty malutki szowinisto.

Trudno mi było to czytać zwłaszcza po moim ostatnim kroku (zaręczynach); mam nadzieję, że nie zostanę wykluczony z towarzystwa za to, że chcę spędzać czas z Wami i moją ukochaną jednocześnie, to chyba nic złego.

Tym kończę i pozdrawiam, ale naprawdę to jest temat do dyskusji, a tak nawiasem mówiąc, to chyba Tobie BABY potrzeba (może tam we francusku coś zmalujesz).

Całuję.

== Tukan do Jajca ==
Hej,

Czy ktoś stał nad Tobą, gdy to pisałeś? Jak się nie pokażesz na uczelni, to przyjdziemy w odwiedziny. Ale tak serio, to masz rację; ja odebrałem to, co napisał Karol, jako żartobliwe i ironiczne… I dlatego w takiej konwencji mi się bardzo podoba...

Pozdrawiam,
„Pod niektóre pantofle chciałoby się wpaść.”

== Baca ==
A ja powiem tak… W liście Judka jest obok ironii i żartobliwości również wiele prawdy… Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale tylko Karola można nazwać obiektywnym obserwatorem i sędzią spraw banjackich, które dotyczyły relacji między banjakami a kobietami!!! Więc nie jeźdźcie tak po nim, bo może (a nawet myślę, że na pewno) jest tu sporo racji, których Ci pozostający w związkach, mogą nie dostrzegać!

Ja wyrażam zasadę, że kobiałki (jak je wdzięcznie Jajco nazywa) są bardzo potrzebne w życiu nie tylko mężczyzny, ale i każdego banjaka, ale nie w każdym momencie! Może teraz ja się narażę na ogień krytyki… Zwłaszcza ze strony płci mi przeciwnej, ale zadam w zasadzie jedno retoryczne pytanie dotyczące męskiej przyjaźni i jej postrzegania przez kobiety... A przykład może być banalny: ile razy udało się zorganizować w naszym związku coś takiego jak męski wieczór, wyjazd, imprezę… (niepotrzebne skreślić). A nikt z Was mi nie wmówi, że każdy facet nie potrzebuje takiej „prywatności” dla siebie!

Zastanówcie się nad tym i jeszcze raz przyglądnijcie się listowi Karola… Bo moim zdaniem tam właśnie wyraża się tęsknota za taką wolną, męską przyjaźnią, na której można zawsze polegać bez obawy o jakieś niesnaski!

Chce mi się i nie wstydzę się napisać:

Ave Banjak!!!

== Hełbi ==
Witam!

BANJAK WRÓCIŁ, widzę w tych mailach BANJAKA!!!!!!!

Ja chciałem zauważyć jeszcze jedną zależność. Zawsze, kiedy przychodzi jakiś kryzys banjacki, to z pomocą przychodzi nam Internet (przynajmniej od czasu, kiedy się upowszechnił). Co moim zdaniem sprawdza i spełnia jego rolę w 100%. Bo, gdy mamy trudności ze spotkaniem się, to przestawiamy się na świat wirtualny do czasu naprawy sytuacji. A poza tym, ta dyskusja, te maile to cały BANJAK!!! No i Jajco zadebiutował w roli internauty – brawo!!!

Ja wam chce uświadomić jedną rzecz, moi przyjaciele, skoro jesteśmy przyjaciółmi, bo nimi jesteśmy i chyba nikt nie ma wątpliwości. Co do tego, że nasze życie się zmienia, to też doszliśmy.
Wniosek jest następujący: na pewno nikt z nas nie chce powiedzieć PA, dlatego chcemy się spotykać tak często, jak to tylko możliwe i dlatego róbmy to, tylko nie miejmy pretensji do siebie, że ktoś był tylko chwilę albo nie przyszedł, bo właśnie tu oddziałuje to nasze zmieniające się życie, które nie pozwala nam być tak spontanicznymi lub tak młodymi, jak byliśmy. Więc skoro jesteśmy przyjaciółmi, to zrozumiemy, że nasz inny przyjaciel nie mógł przyjść, choć całym sercem chciał. Wtedy się zastanówcie, komu jest przyjemniej, czy temu, co pije piwo, czy temu, co mógłby pić piwo w knajpie albo na bulwarkach, a nie może, bo ma życie na głowie.

Cieszmy się tym, że udało się spotkać 3, 4, 6 osobom, a jak spotkamy się wszyscy, to znaczy, że trzeba zrobić święto i się upić, i to jest moja nowa koncepcja!!!!

Co do kobiet?

Karol pisze ze swojego punktu widzenia i pisze pięknie. Co do tego tekstu, są, Panowie, dwie prawdy (do Pań tego nie muszę pisać, bo Panie i tak najlepiej wiedzą, jak mają ten tekst Karola rozumieć). Prawda pierwsza, jestem pewien, że wszyscy Panowie przy wódce w męskim gronie, przepraszam, przy drugiej wódce, w pełni zgodziliby się z Karolem, a nawet jeszcze dodaliby od siebie, każdy po swojej historii. Prawda druga, kiedy bylibyśmy w ramionach naszych pięknych kobiet (niektórym nawet już się rozmnożyły te ukochane kobiety), nigdy byśmy Karolowi prawdy nie przyznali. I tu dochodzimy do sedna – NA ŚWIECIE NIE MA JEDNEJ PRAWDY! Gdzieś tam, w górze może i jest, ale tu u nas nie ma...

Sugestia: To może jednak, Panowie banjaki, zwyczajne wrócimy do pomysłu corocznego wyjazdu na parę dni gdzieś w Polskę. Myślę, że to by było dobre, to by była ta męska prywatność, o której pisze Baca, a raczej banjacka prywatność.

Sugestia II: W wojsku jest coś takiego, że żony oficerów organizują się w koła (mogliśmy to zaobserwować na filmie „We Were Soldiers”); może coś takiego by powstało przy banjakach? Co wy na to, kobiałki??? Jedna kobieta jest już za...

AVE BANJAK – ale pamiętajcie, w życiu piękne są tylko chwile, ale nigdy nie odnajdzie nas ta sama chwila...

== Judek ==
Czołem, banjaki!

Muszę przyznać, że Tukan swoim listem wywołał bardzo ciekawą dyskusję i chwała mu za to! I rację ma Hełbi, pisząc, że widać w tych listach Banjaka. A ja dodam coś więcej: nie tylko Banjak, ale najwyraźniej także Hełbi wrócił!

Chciałbym odnieść się do komentarzy, które pojawiły się odnośnie mojego listu, a zwłaszcza drugiego post scriptum. Różne osoby bardzo różnie ten tekst odczytały, każdy na swój sposób i chyba nie zawsze znalazły tam to, o co mnie chodziło. Myślę, że najbardziej w zgodzie z moją intencją odczytali to obaj Krzysztofowie. A Hełbi znowu ma zupełną rację, gdy pisze o dwóch prawdach.
Ale idźmy po kolei. Tukan stwierdził, że na początku banjactwo, to było „pewne poczucie wspólnoty, poczucie, że jest ktoś, dla kogo nie jesteśmy obojętni, ale, jak się okazuje, TO DLA NAS ZA MAŁO” i dodał, że to bardzo przykre. Otóż tutaj bym się nie zgodził. Bo jeżeli to dla nas za mało, to musimy dowiedzieć się, czego nam brakuje, a następnie zastanowić się, co możemy zrobić, żeby nasz związek ten brak wypełnił. I na tym właśnie polega rozwój, dążenie do doskonałości. Jeżeli będziemy zadowalać się tym, co już mamy, to popadniemy w stagnację, która właśnie dla naszej przyjaźni może być zabójcza. A tak w ogóle, Tukan, to postaraj się nie patrzeć na świat zawsze przez to swoje biologiczne szkiełko. Moim zdaniem przyjaźń ma najmniej wspólnego z naturą i rządzi się zupełnie innymi prawami.

Uwagi Kostka o szczerej chęci, chciejstwie i tumiwisizmie bardzo mi się podobała, nawet jeśli też wpadała trochę w „pseudofilozoficzno-yntelektualny” ton. W sumie, musimy spojrzeć prawdzie w oczy: jesteśmy intelektualistami i nic na to nie poradzimy. I sądzę, że każdy z nas jest też po trochę filozofem (tj. miłującym mądrość).

A teraz wróćmy do „kobiałek”. Kostek był łaskaw czytać mój tekst nieuważnie. Nie pisałem, że kobiety nie znają pojęcia przyjaźni, ale że dla nich miłość jest bardziej istotna niż przyjaźń. Zwłaszcza między mężczyznami, bo tej przyjaźni nie rozumieją. Ale wierzę, że kobiety potrafią się między sobą przyjaźnić – przynajmniej do pierwszej sprzeczki… „Kobieta nie jest wytworem diabła”, pisze Kostek. Może nie, ale, jak wiadomo od wieków, gdzie diabeł nie może, tam babę pośle; nieprawdaż?
A tak na serio, to coraz bardziej skłaniam się do myślenia o naszej organizacji jako o czymś, co przypominałoby tradycyjne kluby dla angielskich dżentelmenów. Klub (nie mylić z klubem nocnym!) to takie miejsce, gdzie można się spotkać z kolegami i pogadać z nimi o interesach, sporcie, polityce, literaturze, pogodzie… A przy okazji napić się czegoś dobrego i ewentualnie coś smacznego zjeść, posłuchać muzyki itd. To także miejsce, gdzie wszyscy – niezależnie od stosunków panujących między nimi poza klubem – są ze sobą na „ty” i gdzie – co też bardzo istotne – nie mają wstępu kobiety. Jest to więc swego rodzaju azyl dla tych, którzy chcieliby na chwilę wyrwać się z domu i odpocząć od życia rodzinnego i od swoich ukochanych pań. A równocześnie dla kawalerów i plejbojów jest to miejsce na zabicie nudy i odpoczynek od udawania przed laskami, że się jest kimś innym niż w rzeczywistości.

I uważam, że my powinniśmy się rozwijać właśnie w tym kierunku. Na początek dużo się nie zmieni… Będziemy nadal spotykać się w knajpach, na bulwarkach lub w domach, kiedy starych nie ma. Ale zacznijmy przynajmniej myśleć o banjakach jako o klubie i wprowadzać odpowiednie zasady. Za jakiś czas, kiedy będziemy już wziętymi prawnikami, wybitnymi biologami, ekspertami od automatów i robotów, doskonałymi fizjoterapeutami, świetnymi informatykami i będziemy trzepać masę kasiory, to może wrócimy do idei składek członkowskich i będziemy się spotkać w jakimś lepszym lokalu, pić lepsze alkohole i robić różne inne fajne rzeczy, które nam przyjdą do głowy… I jestem przekonany, że nam się to uda, mimo że każdy z nas będzie już miał, jak to ujął Hełbi, życie na głowie.

Zastanówcie się nad tym...

Ave Banjak!


PS. Kostek, co do Słowackiego – brawo! Prof. Bladaczka byłby z Ciebie dumny. Ale ja wolę jednak cytować Mickiewicza:

=== ''Kobieto, puchu marny'' ===
'''Kolejne ''post scriptum'', tym razem adresowane do Pań, choć nie tylko...'''

Przede wszystkim, jeżeli ktokolwiek moją niewątpliwie mizoginiczną refleksją poczuł się zraniony, to najmocniej przepraszam. Chciałbym wszakże zauważyć, iż był to tekst skierowany do mężczyzn i napisany tak, by był zrozumiały dla nich, a nie dla kobiet. Faceci na ogół doskonale zrozumieli moje intencje i odczytali to tak, jak było napisane, czyli w konwencji humorystycznej. Jeżeli coś pisze się żartobliwie, to pewne sprawy się wyolbrzymia, całość problemu się uogólnia, pomijając przypadki szczególne. Wy, kobiety, macie, jak mi się zdaje, tendencję do brania wszystkiego bardzo osobiście, toteż nie dziwię się, że mogłyście się poczuć dotknięte – co zresztą zaznaczyłem na samym wstępie tamtego tekstu.

Przyznam też, że liczyłem na to, iż uda mi się sprowokować Was do udziału w toczącej się już banjackiej dyskusji, bo uważałem, że Wasze głosy mogłyby być bardzo ciekawe. A tymczasem z Waszej strony nie było żadnego odzewu. I dla mnie jest to dowód na to, że kobiety nie są w stanie zrozumieć, czym naprawdę jest banjakalizm. Mogę się mylić, być może rozumiecie to na jakiś swój własny sposób, ale jeśli tak jest, to dajcie nam, facetom, o tym znać. Chyba nie boicie się odzywać przy mężczyznach, w to na pewno nie uwierzę!

Być może ja nie jestem do końca obiektywny, choć Baca dowodził już, że i tak jestem mniej stronniczy niż reszta banjaków, a Kałasz przyznał mi rację co do pewnych aspektów kobiecej natury. Dlatego powołam się na zdanie mojej sąsiadki z akademika. Opowiadałem jej trochę o banjakach, pokazałem niektóre z naszych dzieł, naszą Konstytucję. I wiecie, co powiedziała? Że nam, banjakom, zazdrości, że nie jest facetem, bo kobiety nigdy nie potrafiłyby stworzyć takiej paczki i robić takich fajnych rzeczy, jak my. I dodała, żebyśmy absolutnie nie wpuszczali do naszej paczki kobiet, bo nam to wszystko rozwalą!

Z drugiej strony zdarzają się kobiety wyjątkowe i wierzę, że takie są właśnie te, do których ten tekst adresuję. Jeżeli to [[Dorka|Dorotka]] namawia Jajca na udział w banjackich spotkaniach i w końcu przychodzą na nie razem, i w dodatku nigdy nie dyktują, kogo sobie na banjackich imprezach życzą, a kogo nie, to mamy do czynienia z sytuacją idealną i jest to naprawdę chwalebny wyjątek. Obawiam się tylko, że może to być jeden z nielicznych wyjątków, które tylko potwierdzają regułę. Mnie chodziło o takie sytuacje, w których faceci nie spotykają się z kumplami, bo ich baby nie puszczają, a jeśli już, to idą tam z nimi, równocześnie stawiając warunki, z kim chcą, a z kim nie chcą się spotkać.
Jeżeli chodzi o praktyczne rozwiązania, to jeśli rzeczywiście, jak postuluje Hełbi, obok naszego, męskiego, banjackiego klubu powstałby analogiczny klub żeński, to byłbym jak najbardziej za! I nie chodzi mi tutaj o całkowitą segregację, o oddzielenie kobiet i mężczyzn. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby oba takie – bądź co bądź zaprzyjaźnione – kluby od czasu do czasu zorganizowały jakąś wspólną imprezę, jak chociażby tradycyjnego sylwestra. A nawet żeby niektóre, zupełnie wyjątkowe kobiety, miały wstęp do naszego, męskiego klubu. Ale to już wymagałoby od tych kobiet pewnego wysiłku, a mianowicie, żeby spróbowały trochę myśleć naszymi kategoriami...



[[Grafika:Kobieta idealna.jpg|center|Kobieta idealna]]



== Zobacz też ==
* [[A po ch*ja się czepiać?]]

[[Kategoria:Polemiki]]