Otwórz menu główne

Orkiestry dęte

Wersja z dnia 09:19, 7 kwi 2016 autorstwa Judek (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Słowa: Jan Tadeusz Stanisławski
Muzyka: Urszula Rzeczkowska

Niby nic, a tak to się zaczęło
Niby nic, zwyczajne „papapa”
Jest w orkiestrach dętych jakaś siła
A to było tak:

Babcia stała na balkonie
Dołem dziadek defilował
Ledwo go ujrzała, nieomal zemdlała
Skrapiać trzeba było skronie
Dziadek z miejsca zmylił nogę
Poczuł, jak go coś natchnęło
Stanął pod balkonem
Huknął jej puzonem
No i tak to się zaczęło

Niby nic, a tak to się zaczęło
Niby nic, zwyczajne „papapa”
Jest w orkiestrach dętych jakaś siła
A znów było tak:

Mama stała na balkonie
Dołem papcio defilował
Ledwo go ujrzała, nieomal zemdlała
Skrapiać trzeba było skronie
Papcio z miejsca zmylił nogę
Pojął, czas rozpocząć dzieło
Stanął pod balkonem
Huknął jej puzonem
I tak podjął dziadka dzieło

Niby nic, a tak to się zaczęło
Niby nic, zwyczajne „papapa”
Jest w orkiestrach dętych jakaś siła
Lecz ich dzisiaj brak

Próżno stoję na balkonie
Czekam, by ktoś defilował
Żebym go ujrzała, nieomal zemdlała
By mi nacierano skronie
Żeby z miejsca zmylił nogę
Tak, jak tamtym się zdarzyło
Stanął pod balkonem
Huknął mi puzonem
By mi także się spełniło

Wersja alternatywna

Babcia stała na balkonie...
Trach! Dup!