Rowery dwa
Autor: Yaro
Jadę swawolnie z góry na rowerze Jestem podniecony, czuję się jak zwierzę Z boku towarzysz raźno pedałuje Bieg zredukował, siły nie żałuje Patrzę na łące pasą się jałówki Jędrne jałówki na zboczu Gubałówki Koleś zahamował, zajechał mi drogę Znowu przez kobiety z gleby wstać nie mogę
Dalej na bajku, tym razem pod górę O-o, wjechaliśmy przednim kołem w dziurę Koleś utlenioną wyjął z apteczki Krótka dezynfekcja zranionej kosteczki Nasze pojazdy nieźle uszkodzone Kto da nam spida większego jak one? Sprawa wymaga wypicia dwóch browców Nie ma? Nie! Co to dla fachowców!
W górze ptaszki kwilą cudownie Rower zrobiony, wszystko na cacy Znowu jedziemy, jesteśmy kozacy Nowe rogi w naszych kierowniczkach Spięły się niestety z rogami byczka Bracia do broni, bracia do broni Szybko uciekać, bo bydło nas goni! |