Die Heidelberg Zeitung, nr 2: Różnice pomiędzy wersjami
Utworzono nową stronę "{{Tukanowe}} Tramwaj numer 2, czyli zmiana rzeczywistości. Rzecz zaczyna się na Kranichweg 51. W miejscu mojego pobytu, tymczasowego, chyb..." |
Nie podano opisu zmian |
||
Linia 19: | Linia 19: | ||
Kranichweg. Wstaje dzień, mgły opadają. Znów zapowiada się skwar i żar. Niedobiegła jeszcze do swojego miejsca na tarczy zegarka 10, a już przepowiednie się ziściły. Wita mnie szum klimatyzatorów. Dziś upadły marzenia wielu ludzi. Ale jeszcze tego nie wiedzą. Troszkę poczekam z tym mailem. Jeszcze szef się zdąży o tym dowiedzieć, po co psuć mu tą Bostońską gwieździstą noc. A ja? Mnie to wszystko na równi egal. Może moje rozbudowane ego się nieco przekornie cieszy… ale chyba też nie do końca. Przecież to w sumie także i moja porażka. Lecz jeszcze zdążymy w tej dżungli pomysłów i wizji znaleźć coś, co pozwoli mi pisać optymistyczne listy. Nie jest za późno. | Kranichweg. Wstaje dzień, mgły opadają. Znów zapowiada się skwar i żar. Niedobiegła jeszcze do swojego miejsca na tarczy zegarka 10, a już przepowiednie się ziściły. Wita mnie szum klimatyzatorów. Dziś upadły marzenia wielu ludzi. Ale jeszcze tego nie wiedzą. Troszkę poczekam z tym mailem. Jeszcze szef się zdąży o tym dowiedzieć, po co psuć mu tą Bostońską gwieździstą noc. A ja? Mnie to wszystko na równi egal. Może moje rozbudowane ego się nieco przekornie cieszy… ale chyba też nie do końca. Przecież to w sumie także i moja porażka. Lecz jeszcze zdążymy w tej dżungli pomysłów i wizji znaleźć coś, co pozwoli mi pisać optymistyczne listy. Nie jest za późno. | ||
Lunchtime. Im Neueheimer Feld. Od spiekoty pojawiają się fatamorgany. Co rusz widzę ludzi, których kiedyś dane mi było znać, z którymi wiążą mnie wspomnienia pięknych chwil. Ampleksus. Znów śmiechawy rechot budzi mnie z poobiedniego odrętwienia. Znów myślę o przyszłości, która zaskakuje każdego dnia. Myślę | Lunchtime. Im Neueheimer Feld. Od spiekoty pojawiają się fatamorgany. Co rusz widzę ludzi, których kiedyś dane mi było znać, z którymi wiążą mnie wspomnienia pięknych chwil. Ampleksus. Znów śmiechawy rechot budzi mnie z poobiedniego odrętwienia. Znów myślę o przyszłości, która zaskakuje każdego dnia. Myślę niech zaskoczy! Niech sprawia te swoje piękne niespodzianki. Niech tak jak kiedyś w tym pociągu, którego stukot odbił się dnia następnego w szaleńczym tańcu, nie zdradza się. Zostanie nieprzewidziana. Cudnie nieprzewidziana, prowadząca czasem na manowce.. także cudne przecież. | ||
Theoretikum. Plac ogarnięty został przez spragnioną i głodną gawiedź. Atmosfera ma zapach przysmażonego tłuszczu, powiększającego się za każdym kęsem kalorycznej masy. Każdy z nas wychodzących z niewątpliwej uczty, bezsmakowej ale niewątpliwej, wygląda jakby zdobył Everest swojego żołądka. Ten uśmiech na mej twarzy wywołany przekomicznym zadowoleniem z wchłoniętego przed chwilą posiłku całkowicie odzwierciedla wspomnianą prozę. Bo prozę moi drodzy należy tylko czasem zakrapiać rymem. Poetyckim dążeniem do złudnych bytów. | Theoretikum. Plac ogarnięty został przez spragnioną i głodną gawiedź. Atmosfera ma zapach przysmażonego tłuszczu, powiększającego się za każdym kęsem kalorycznej masy. Każdy z nas wychodzących z niewątpliwej uczty, bezsmakowej ale niewątpliwej, wygląda jakby zdobył Everest swojego żołądka. Ten uśmiech na mej twarzy wywołany przekomicznym zadowoleniem z wchłoniętego przed chwilą posiłku całkowicie odzwierciedla wspomnianą prozę. Bo prozę moi drodzy należy tylko czasem zakrapiać rymem. Poetyckim dążeniem do złudnych bytów. |