Polemika o Tawernie pod Jagnięciem: Różnice pomiędzy wersjami
(Utworzono nową stronę " Dyskusja banów Tukana, Hełbiego i Kostka na temat nie istniejącej już '''Tawerny pod Jagnięciem''' – ciasnej, zadymionej spelunki dla śródlądowych wilków mor...") |
(Brak różnic)
|
Wersja z 23:29, 16 mar 2016
Dyskusja banów Tukana, Hełbiego i Kostka na temat nie istniejącej już Tawerny pod Jagnięciem – ciasnej, zadymionej spelunki dla śródlądowych wilków morskich – oraz jej miejsca w banjackim rankingu knajp.
Spis treści
- 1 Początek dyskusji – głos bana Tukana
- 2 Odpowiedź bana Hełbiego na artykuł bana Tukana
- 3 Głos bana Kostka w sprawie
- 4 Odpowiedź bana Hełbiego na głos bana Kostka
- 5 Odpowiedź bana Tukana
- 6 Odpowiedź Kostka na odpowiedź Hełbiego na odpowiedź Kostka na odpowiedź Hełbiego na artykuł Tukana
- 7 Wiersz bana Tukana
Początek dyskusji – głos bana Tukana
- „Czy masz pieniądze, czy grosza Ci brak
- Czy los Ci sprzyja, czy idzie Ci wspak
- Czy masz kompanów dziesięciu, czy dwóch
- Czy masz ochotę na rum, czy na miód....”
Jest takie miejsce, ostoja, Arka, w której odnajdziesz swój „cichy klang”, a jej niesamowity klimat pozwoli Ci zapomnieć o wszelkich troskach. Hornu ostra poświata jawi się nad widnokręgiem, nadzieją serce Ci rośnie, a patrząc na znikające główki portów, wiesz, iż dziś jest właśnie ten dzień, w którym głos morza woła... Wypłyniesz na przestwór oceanu; wichry potworne uderzą w grot i usłyszysz czterdziestek ryk niczym głos Neptuna wołającego Cię do swego królestwa. Twój rejs na nieznane lądy, gdzie albatros kończy swoje dni, rozpocznie, i zakończy się, właśnie Tam.
„Tylko gdzie to jest, no gdzie...?” Bliżej, niż Ci się wydaje; miejscem, o którym mowa, jest krakowska Tawerna pod Jagnięciem. Zaskoczony? Tak myślałem. Nie musisz już wypatrywać za oknem, nad dachami sąsiednich domów swych marzeń i snów, ponieważ one są na wyciągnięcie ręki. Przybądź i przekonaj się.
Czytając artykuł o Tawernie w „naszym” rankingu możesz pomyśleć, że wszystko to, co napisałem, jest bujdą, ale musisz zrozumieć, że nie każdemu człowiekowi podobają się rzeczy, których jeszcze nie poznał, nie każdy miał możliwość poczuć letnią bryzę na swej twarzy, gdy wczesnym rankiem, stojąc za sterem płynął w siną, zamgloną otchłań, nie każdy miał okazję płynąć pod osłoną nieba pośród spadających „Cór Perseusza” otoczony ciszą, mąconą jedynie przez fale rozbijające się na dziobie.... Jeśli chcesz poznać ten nastrój, zatopić w nim swą duszę, niczym usta tonące w gorących wargach dziewczyn z Callao, przyjdź tam i oderwij się od stałego lądu chociaż na chwilę.
ban. Tukan
P.S. Powyższy artykuł nie jest w żaden sposób sponsorowany przez ludzi związanych z przedstawionym w nim lokalem gastronomicznym; autor chce podkreślić, że zawarł w nim jedynie swoje, a co jest z tym związane, subiektywne odczucia dotyczące Tawerny pod Jagnięciem. Autor prosi o kontakt i wyrażanie własnych opinii na ten temat.
Odpowiedź bana Hełbiego na artykuł bana Tukana
Na początku mojej riposty na artykuł mojego przyjaciela bana Tukana, chciałem zauważyć, że nie boję się zamieścić Jego tekstu w światowym medium oraz prowadzić otwartej dyskusji. Poczułem się w obowiązku udzielić odpowiedzi na Jego artykuł i podkreślić fragmenty, które są prawdą, a sprostować te, które jedynie stały obok prawdy.
Zacznę może od tego, że artykuł bana Tukana podobał mi się i jest wyrazem Jego wielkiej miłości do żeglarstwa. Ja jako człowiek, który nigdy w życiu nie żeglował, oczywiście w sensie żaglówki i wiatru, z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że żeglarstwo jest pięknea a kiedy spełnię jedno ze swych marzeń i pożegluję gdzieś w siną otchłań, to z pewnością się zakocham tak jak ban Tukan.
Ktoś może spytać: Jak on może uważać, że żeglarstwo jest piękne skoro nigdy nie żeglował? Jednak mogę, gdyż w swoim, krótkim życiu parę razy spędziłem wakacje we Włoszech oraz na Korsyce, gdzie zobaczyłem wiele, naprawdę wiele pięknych rzeczy związanych z żeglarstwem (na potwierdzenie zamieszczam kilka zdjęć). Muszę przyznać, że jednym z miejsc, które najchętniej zwiedzałem i skąd mam najwięcej zdjęć oraz filmów były małe, choć czasami wcale nie małe, porty jachtów pełno- i dalekomorskich. Spacery po takich przystaniach były cudowne, piękne jachty, które stały w rzędach obok siebie kołysząc się lekko na falach, sprawiały niesamowite wrażenie. Atmosfera tam panująca nie pozwalała stamtąd odchodzić, w uszach było słychać szelest fal obijających się o burty jachtów, a słońce spowijało swoim blaskiem horyzont oraz maszty pięknych łodzi. To wszystko sprawiało, że człowiek stawał się spokojny i mógł tam spacerować i spacerować aż do zapadnięcia całkowitego zmroku.
A co do pływania, to tak jak już wcześniej zaznaczyłem, na żaglówce nie pływałem, ale mam ponton z silnikiem, na którym nie raz walczyłem z falami, a do brzegu dopływałem cały mokry i szczęśliwy z udanej wyprawy. Chciałem jeszcze dodać, że morze kocham i nigdzie, tak jak nad spienionymi falami, nie odpoczywam.
Wiem, że jest to na pewno coś innego od żeglowania, jednak wydaje mi się, że dzięki temu wszystkiemu, co do tej pory przeżyłem, mogę powiedzieć, że żeglarstwo jest piękną przygodą. Przyznaję rację banowi Tukanowi, że nie wiem, co to znaczy żeglować, a Tawerny gdzieś na pojezierzu czy Pomorzu są ostoją prawdziwej żeglarskiej atmosfery. Jednak, co do krakowskiej Tawerny pod jagnięciem, swego zdania nie zmienię. Uważam, że jest to lokal bardzo niskiej klasy i nie jest wart polecenia ludziom nie związanym na stałe z żeglarstwem, gdyż nie odczują oni nic a nic z tego, co ban Tukan im przedstawia w swoich artykułach; mogę to stwierdzić na swoim przykładzie. Jedyną rozrywką, którą ten lokal oferuje, jest śpiewanie szant, bo o wystroju nawet nie warto wspominać. Byłem dotychczas raz w tym lokalu, kiedy ludzie tam zgromadzeni śpiewali szanty, i muszę przyznać, że nawet mi się to podobało. Zapał, z jakim wyśpiewywali te morskie piosenki, był wart zauważenia. Jednak, już po raz drugi w moim artykule, zdania co do szant nie zmienię, gdyż po prostu te piosenki zbytnio mi się nie podobają, aczkolwiek niektóre mogą wywołać uśmiech na twarzy.
Nie zamierzam tutaj nikogo zniechęcać do odwiedzania krakowskiej tawerny czy do śpiewania szant, ponieważ każdy z nas ma wolna wolę i może decydować o swych wyborach i upodobaniach. Każdy z nas także może kochać i widzieć co innego, dlatego nie mam zamiaru mówić nikomu, że nie jest doskonały w swoim postępowaniu.
ban Hełbi
Głos bana Kostka w sprawie
Zabieram głos w dyskusji, gdyż jak moi serdeczni przyjaciele – ban. Tukan i ban. Hełbi – wiedzą, lubię wszelkie polemiki (vide dyskusja Żydzi a kosmici).
Tukanie! Świetny tekst. Podpisuję się pod nim czym tylko mogę. Ze stylu jakiego używasz, tej poetyckości artykułu, przebija miłość do żeglarstwa. Łatwo zauważyć z jaką pieczołowitością dobierasz słowa. Piszesz tak jak o pociągającej kobiecie. Bo z żeglugą jest jak z kobietą: są chwile błogości, ale często ją przeklinasz, gdy przyjdzie sztorm i mówisz: "Już nie wrócę na morze..." Kiedy nie żeglujesz, tęsknota ściska serce i nieustannie słyszysz zmysłowy szept fal (i niedwuznaczne odgłosy fału grota uderzającego o maszt...!).
Tak, to prawda! Nic nie działa tak kojąco na miejskiego człowieka, jak wczesne poranki na jeziorze (oczywiście jeżeli dzień wcześniej się nie przeholowało!). Razem ze mną do życia budzi się woda – gdy jasne promienie słońca zaczynają muskać ciemną toń – i brzegi – gdy do mych uszu zaczyna dochodzić jednostajny szum tataraku owiewanego poranną, wilgotną bryzą...
Ban. Hełbi pisze, że spacerowanie po porcie "sprawiało, że człowiek stawał się spokojny". Myślę sobie, że człowiek, który nigdy nie spróbował żeglarstwa, będzie nawet taki spacer odbierał inaczej niż żeglarz. Będzie patrzył na jachty, jak na "panienki z rozkładówki", podczas gdy żeglarz zobaczy w myślach wszystkie chwile jakie spędził ze swoimi kochankami – jachtami.
Co do pontonu, to kojarzy mi się z opowieścią mojego kumpla Zmaziego, która nie nadaje się do publikacji. Jak jeszcze piszesz: "dopływałem cały mokry i szczęśliwy z udanej wyprawy", to zakrzyknę: HEŁBIZBOK!!!
Hełbi! Tawerna nie jest jedynie dla żeglarzy. Ma wiele plusów. Najważniejszym jest najtańsze na Rynku piwo z butelki – 3,5 zł! Ponadto, jak ktoś lubi sobie popykać – tam zawsze znajdzie innych amatorów cybucha. Nie lecą tam też same szanty. Osobiście uważam, że największą zaletą Tawerny jest to, że towarzystwo, jakie tam chodzi (w większości wcale nie żeglarze!), to ludzie nieprzeciętni, nie goniący na siłę za modą i snobizmem nakazującym alkoholizować się w takich barach jak Daktyl, Harris, czy Oldsmobil, ale chcący spędzić czas na inteligentnej konwersacji, melodyjnym śpiewie i kulturalnym piciu. Pewnie dlatego próżno tam szukać dresów, skejtów i innych debili, którzy chcą sobie "pourywać", posłuchać pseudomuzyki disco-techno i "ujebać się jak Messerschmitty".
Czuję się w obowiązku dodać, że ban. Tukan jest założycielem i komandorem ZK BKŻ, znawcą tematyki żeglarskiej i najstarszym stażem żeglarzem w BMMG. Przeżyliśmy razem na decku nie jeden szkwał.
Kostek
Autor jest członkiem Zarządu Klubu BKŻ
Odpowiedź bana Hełbiego na głos bana Kostka
Oj! KosteK, KosteK źle się dzieje! Muszę przyznać, że niektóre Twe słowa, bardzo mnie zabolały i podejrzewam, że tak samo będzie z innymi banjakami. Chodzi mi tu konkretnie o zdanie (cyt.): „Pewnie dlatego próżno tam szukać [ludzi – przyp. autora] (...), którzy chcą (...) «ujebać się jak Messerschmitty».” Te słowa bolą i to bardzo, szczególnie, że słyszę je z ust człowieka, który jest współzałożycielem BMMG i sam pisał konstytucję tej organizacji oraz doskonale rozumiał na czym polega istota banjakalizmu a ostatnio najwyraźniej o tym zapomniał, czym utwierdził mnie w przekonaniu, że decyzja o czasowym usunięciu go z grona banjaków była słuszna i powinna być przedłużona.
Jednak wróćmy do istoty tematu, a mianowicie słów, jakie wytoczył KosteK, przeciwko mnie. Po pierwsze, jak najbardziej zgadzam się z Kostkiem, że zwykły człowiek będzie inaczej odbierał spacer po porcie, niż żeglarz i o tym nie ma co dyskutować, bo jest to oczywiste. Co do „panienek z rozkładówki”, to może coś w tym jest, ale czy trzeba od razu używać takich porównań!?
Jeżeli chodzi o Twój akapit dotyczący mojego pontonu, to wybacz, ale nie skomentuje, bo świadczy on tylko o twoim niskim poziomie żartu (który ostatnio opadł), jeżeli można to nazwać żartem (z całą powagą mam nadzieję, że miał to być głupi dowcip, bo inaczej...).
Najtańsze piwo, z tym także się zgodzę, to duży plus (szczególnie dla banjaka). No pewnie, że tawerna nie jest jedynie dla żeglarzy, ale po co, na przykład, fan motorów, motocykli i twardej muzyki ma przychodzić do tego rodzaju knajpy, czy będzie czerpał z tego przyjemność, wydaje mi się, że nie, ale na pewno są wyjątki, a jak wiesz wyjątki potwierdzają regułę. W paleniu nie widzę nic przyjemnego, tak że nie będę się wypowiadał. Nigdy nie powiedziałem, że lecą tam same szanty. Mogę to potwierdzić, choćby swoim przykładem. Pewnego razu, kiedy tam byłem zostały puszczone kawałki Kazika oraz Kultu.
Przed następnym komentarzem mam jedno pytanie, ile razy byłeś w Tawernie? Czy z pełnym przekonaniem możesz mówić, że większość klientów Tawerny to nie żeglarze!?
I znowu mam pytanie, piszesz, że (cyt.): „(...)zaletą Tawerny jest to, że towarzystwo jakie tam chodzi (...), to ludzie nieprzeciętni, nie goniący na siłę za modą i snobizmem nakazującym alkoholizować się w takich barach jak Daktyl, Harris, czy Oldsmobil.”
A oto moje pytanie: Ile razy w ciągu ostatnich 5 miesięcy byłeś w Tawernie, a ile w lokalach, które wymieniłeś? Bo z moich wiadomości, liczba odwiedzin będzie raczej przemawiała za Daktylem. Proszę o wyjaśnienia, bo jak na razie to z Twoich słów wynika, iż to właśnie Ty jesteś „goniącym na siłę za modą i snobizmem”; jeżeli się mylę to mi to wyjaśnij, gdyż nie chcę Cię z góry osądzać.
Na koniec chciałem przyznać, iż ban. Tukan jest ekspertem od spraw żeglarskich w naszej organizacji, ale takie lizanie dupy, banowi Tukanowi przez Ciebie, jak widać w twoim artykule jest ohydne i rażące. Wynika z tego, że chwytasz się wszystkiego, aby tylko zjednać sobie niektórych banjaków i za ich pomocą wrócić do BMMG.
ban. Hełbi
P.S. Gdybyś nie alienował się w takim stopniu od naszej organizacji, ostatnimi czasy, to na pewno byś wiedział, że doszliśmy z ban. Tukanem do porozumienia w sprawie Tawerny i twój artykuł byłby, z pewnością, napisany w innym tonie.
Odpowiedź bana Tukana
Hm? Serce roście gdy widzę, że mój artykuł, wydawałoby się, że mogący zaciekawić tylko autora, wywołał taką niesamowitą burzę odpowiedzi. Jestem wdzięczny banom Hełbiemu i Kostkowi, że podjęli temat, widzę w ich polemice wiele ciekawych elementów i chciałbym się do nich ustosunkować.
Po pierwsze, szanowny Kostku: Cieszę się, że mój artykuł Ci się spodobał, cieszę się, że myśląc o żeglarstwie czujesz to co ja, jednakże jestem zmuszony nieco sprostować drugą część Twojej odpowiedzi. Otóż nie masz racji pisząc, że towarzystwo goszczące zazwyczaj w Tawernie to nie tylko żeglarze i śmiem nawet zaryzykować stwierdzenie, iż ponad 95% gości to ludzie nierozłącznie i na zawsze związani z żeglarstwem i „kulturą” marynistyczną, są to, tak jak zauważyłeś, ludzie nieprzeciętni i wybijający się swoją indywidualnością ponad szarą rzeczywistość. Każdy z nich nosi na dnie swojej duszy rzeczy „które nie śniły się nawet filozofom”, przebywając w Tawernie mogą wreszcie zapomnieć o swoich troskach i problemach, odpłynąć w siną otchłań wspomnień, delikatne „imadła” wpijają się w ich dłonie (i nie tylko) [to jest aluzja zrozumiała tylko dla nielicznego kręgu wtajemniczonych], ich żagle idą w górę i łapią wiatr, zapomina się o okropieństwie doldrumów gdzie wszechmocny Neptun zapomniał o twardych ludziach pragnących poczuć na swoich ciałach Jego moc....
Uff, już prawie się rozmarzyłem, ale wróćmy do kwestii... Po drugie, muszę się zgodzić z pewnymi argumentami bana Hełbiego. Otóż Hełbiaku, w jednym przypadku jestem po Twojej stronie. Kostek jest lekkim (ba) hipokrytą gdyż „nie pamiętam ile dni w miesiące złożył czas” kiedy ostatni raz widziałem Kostka w Tawernie, ale mam nadzieję, że się poprawi i zacznie tam częściej bywać. Musimy (muszę) go zmobilizować ale także zrozumieć co jest tego przyczyną. Mam nadzieję, że ta przyczyna niedługo ustąpi mu z drogi i powróci stary banjak, jakiego znamy od zarania naszej organizacji.
Nie napiszę, że artykuł Kostka nie był dla mnie miłym zaskoczeniem, ale nie musiałeś panie K. przytaczać aż tylu komplementów na mój temat, gdyż to zaczyna trącić lekką (?) hm? wazeliną. Nie mniej jednak muszę przyznać, że poczułem się dowartościowany i dziękuję Ci bardzo za wszystkie miłe słowa. To prawda, że wiele ciężkich, żeglarskich prób przeszliśmy wspólnie i że razem dobrze czujemy klimaty panujące w kręgu żeglarzy, ale nie zgodzę się z Tobą, że ban Tukan jest znawcą tematyki żeglarskiej, gdyż jak się przekonałem jestem prochem i niczym na tle chociażby stałych bywalców listy pl.rec.zeglarstwo.
Jeszcze raz dziękuję za oba głosy, liczę na więcej tylko proszę, jeśli chcecie pisać na siebie kolejne paszkwile to zalecam przejście na priva.
Z żeglarskim pozdrowieniem ban Tukan
P.S. Co do tych „Messerschmittów”, jak to napisał Hełbi, jest podstawowym „zadaniem”, dla którego powstała nasza organizacja. Nie bierz tego do serca K., ale „taka prawda”.
Odpowiedź Kostka na odpowiedź Hełbiego na odpowiedź Kostka na odpowiedź Hełbiego na artykuł Tukana
Oj Hełbiak! W takim tonie to nie ma rozmowy. Jeżeli na zarzuty merytoryczne, i to przedstawione w (tak mi się przynajmniej wydaje) kulturalnej formie, odpowiadasz w takim stylu, to znaczy, że moja replika była celna. Pozwól, że nie będę odpowiadał na twoje zarzuty natury osobistej, gdyż ta dyskusja dotyczy ŻEGLARSTWA I TAWERNY – o czym świetnie pownieneś wiedzieć. Nie chcę, żeby konwencja tej polemiki zmieniła się we wzajemne obrzucanie się epitetami, bo to na pewno nie służy dobru BMMG i naszym relacjom. Wiem jedno: nie mam zamiaru obrażać Przyjaciół, to nie w porządku. Odpowiem Ci jak najbardziej rzeczowo:
- Zgadza się: jestem współzałożycielem BMMG i tworzyłem jej ideologię, dlatego znam ją bardzo dobrze. Wskaż mi miejsce w Konstytucji, dekrecie, czy ustawie, gdzie napisane jest, że celem BMMG jest "ujebanie się jak Messerschmitt". Nie rozumiesz też kontekstu: To przecież oczywiste, że niebanjackie jest "ujebanie się" w knajpie (samym piwem!). Jeśli piszesz, że takie moje stwierdzenie Cię obraża, to trudno, ale tak właśnie myślę – nie przychodzę do knajpy się "ujebać", a co najwyżej kulturalnie upić. Wpadamy w sofistykę, sprowadzając masz spór do podania poprawnego znaczenia zwrotu: "ujebać się jak Messerschmitt".
- Nic mi ostatnio nie opadło, tym bardziej poziom żartu.
- Piszesz, że tanie piwo to duży plus. To dlaczego żadnego plusa nie przyznałeś Tawernie w rankingu knajp? Doszliście do porozumienia z Tukanem? Wystarczy zobaczyć ww. ranking. Cytuję: "Nie dajcie się oszukać Tukanowi, takiej tragicznej knajpy w życiu nie widziałęm. Nie warto nawet o niej myśleć."
- Jesteś negatywnie nastawiony do wszystkiego co piszę, czego dowodem jest choćby niewinne zdanie: W paleniu nie widzę nic przyjemnego, tak że nie będę się wypowiadał. A czy ja mówię, że widzę coś przyjemnego? Przecież wiesz, że nie palę. Stwierdzam tylko fakt, że jak ktoś lubi popykać, to tam znajdzie kumpli – temu nie zaprzeczy nikt kto choć raz był w Tawernie.
- Zgadzasz się ze mną, że nie lecą tam same szanty. To skąd zdanie: "Jedyną rozrywką, którą ten lokal oferuje jest śpiewanie szant".
- Oczywiście nie wiem ,ile razy byłem w Tawernie, podejrzewam, że koło 10 – to wystarczy, żeby dobrze poznać ten lokal. Nie prowadzę też statystyki dot. procentów (i promili!) żeglarzy, którzy tam chodzą. Chętnie bym taki sondaż zobaczył, co ty na to szefie OBOB-u? Po prostu znam parę osób, które nie mają nic wspólnego z żeglarstwem, a chodzą tam częściej ode mnie (np. wiem, że odbywają się tam zebrania Bractwa Mieczowego).
- Twoja krytyka Tawerny przypomina mi trochę scenę z "Rejsu", kiedy Kaowiec opowiada swoje refleksje na temat piosenki, której nie słyszał.
- Najczęściej bywam w Daktylu (zresztą podobnie jak ty). Ostatnio tam byłem z Tukanem i Kubą A. 2 tygodnie temu. Wiesz dobrze dlaczego tam: jest otwarte od rana i zawsze jest ktoś znajomy. Wiesz też, że nie chodzę się tam alkoholizować – nie tylko dlatego bo mnie tam na to nie stać, ale po prostu to miejsce mi na to nie pasuje. Nie dałbym mu w rankingu: ***+. Znów mieszamy pojęcia: nie mówimy o knajpie do której wpada się na moment zobaczyć kumpli, ale o knajpie na cały wieczór! Może jestem przeciętny, ale lubię przebywać z ludźmi nieprzeciętnymi i oryginalnymi, stąd Tawerna i stąd też BMMG!
- To ma być dyskusja na poziomie i na temat, więc w tym świetle twój bardzo ambitny "zarzut proktologiczny", jest chyba nie na miejscu. Jestem też winien wszystkim sprostowanie: chyba nie wystarczająco zaznaczyłem, że świadomie przesadnie wychwalam "poemat" Tukana – jest w tym cień ironii!
Bardzo ubolewam nad tym, że tracimy główny wątek naszego sporu. To grozi nam wejściem odejściem od dialektyki.
- "PROKURATOR - WETERAN
- Poproszę o głos.
- "SPORTOWIEC
- Pływanie prawda... Yyyy... Zapasy, boks.
- "PROKURATOR - WETERAN
- Yyyy... Każdy może prawda krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczanie do krytyki panie to nikomu... Mmmm... Tak nie... Nie podoba się. Więc dlatego z punktu mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić żeby tej krytyki nie było. Tylko aplauz i zaakceptowanie. Tych naszych prawda punktów, które stworzymy.
- "INSTRUKTOR KO
- Ja uważam, że to jest chyba bardzo rozsądne co pan mówi... I... Mmmm... Chyba jest potrzebne po prostu."
ban Kostek
Wiersz bana Tukana
Opowieść to o ludziach co w jednym domu stali,
Kostek i Hełbi tak się oni zwali.
Hełbiak z Wawelu dzielnie zawiadował
Kostek gdzieś obok Żytniej się zamelinował
Trwali więc tak razem, bracia, przyjaciele
Lecz nudą troszkę wiało, cóż tu mówić wiele
Pretekst wynaleźli, jęzor naostrzyli
I w słowniki kuchenne się zaopatrzyli
Jeden bije z lewej, drugi wali z prawej
Takie są początki każdej bitwy krwawej
Gdy wojnę się zaczyna na bok sentymenty!
A długiej przyjaźni czar pryska zaklęty
Cóż więcej mam pisać żal mi serce ściska
Gdy widzę jak każdy z nich siódme poty wyciska
Wymyślając co chwila różne durne bzdury
Zapomina, że posiadał kiedyś resztki „kultury”
Apelem chcę zakończyć wielcy wojownicy
(Lecz chyba rzec muszę podli rozbójnicy)
Do waszych sumień, głów i Bóg wie jeszcze czego
Podajcie sobie ręce, powiedzcie „kolego
Przepraszam źle się zachowałem
Niepotrzebnie tą czarę goryczy przelałem”
I pójdźcie do Tawerny, moje zdrowie wypijcie
Później proszę razem na wieki w zgodzie żyjcie