Słonik
Słowa: Franciszek Serwatka, muzyka: Jacek Dybek
W wersji banjackiej zamiast oryginalnego "konika", śpiewa się: "słonik".
Za rok, może dwa, schodami na strych odejdą z ołowiu żołnierze
Przeminie jak łza uśmiechów twych świat, kolory marzeniom odbierze
Za rok, może dwa, schodami na strych za misiem kudłatym poczłapią
Beztroskie twe dni i zobaczysz, że jednak wspaniały był on
- Słonik, z drzewa słoń na biegunach
- Zwykła zabawka mała huśtawka
- A rozkołysze, rozbawi
- Słonik, z drzewa słoń na biegunach
- Przyjaciel wiosny, uśmiech radosny
- Każdy powinien go mieć
Kłopotów masz sto i zmartwień masz sto, bez przerwy to twa karuzela
Nie lalka, co łka, nie piłka, co gra, bez reszty twój czas ci zabiera
Ulica szeroka, wystawa – to tu, na chwilę przystajesz zdumiony
Uśmiechnij się więc i zawołaj jak wtedy, gdy na grzbiecie cię niósł
- Słonik...
Radosny to dzień, wspaniały to dzień, wracają z ołowiu żołnierze
Ze strychu znów w dół schodami aż tu wracają, lecz już nie do ciebie
By ktoś tak jak ty radosne miał dni, powrócił przyjaciel, ten z wiosny
Dlaczego, to każdy już powie, na plecach przyniosłeś go tu
- Słonik...