Namioty w Łukęcinie
Ten wyjazd był banjacki. Poniżej opis dla tych, których nie było, oraz dla tych, którzy chcą powspominać. Ave Banjak |
Tukan i Kostek bywali w Łukęcinie już nie raz, niestety osobno i w różnych terminach, i właśnie dlatego postanowili połączyć siły i tanim kosztem odwiedzić to urokliwe miejsce.
Termin i miejsce
- Wyjazd 19 lipca 2005 r. wieczorem, a planowany powrót... jak skończy się kasa! Wyjazd zakończył się jednak z powodu nagłęj klęski suszy – zabrakło piwa! Wycieczka wróciła do Krakowa 29 lipca.
- Pole namiotowe – położone w sosnowym borze, a do brzegu morza jest ok. 3 minut tuptania na nóżkach. Nocleg na polu namiotowym gwarantuje duże oszczędności, a bliskość OW AGH – sanitariaty i przepyszne obiadki.
Uczestnicy wyprawy
Serdeczne...
...życzenia udanego pobytu, wielu gorących lasek, zimnego i taniego piwa oraz jak najbardziej banjackiego rauszu... Od tych, co będą z Wami tylko duchem! Ave Banjak!
Relacja
Na chwilę przed odjazdem
Za nieco ponad godzinę wsiądziemy do pociągu nie byle jakiego i udamy się na wywczasy. Ściskając w ręku rureczkę light, będziemy patrzeć jak wszystko zostaje w tyle. Kilka dni relaksu – o to wołają nasze umysły, kiszki i niemyte dusze. Myślami będziemy z banjakami i postaramy się relacjonować Wam naszą wyprawę. Do zobaczenia w sierpniu! Aktualizujcie stronę!
W imieniu Grupy Trzymającej Bilety Na Kuszetkę Do Świnoujścia ε══з Коѕtеκ 17:54, 19 lip 2005 (CEST)
22 lipca BIS
No. To relacjonujemy z naszego wyjazdu: po dziesięciu godzinach spędzonych w pociągu w towarzystwie pani w mundurku PKP, dotarliśmy nad morze. Na razie pogoda nam w miarę dopisuje, a humory są jak najbardziej banjackie, choć nas tyłki bolą niemiłosiernie. A propos: jesteśmy w trakcie łowienia karpi. Właśnie odbywamy poranną sesję banjawikowania na laptopiku Lucasa. Warte podkreślenia jest również to, że siedzimy sobie w gabinecie kierownika ośrodka i zaraz opróżnimy pozostawioną przez niego niopatrznie butelkę Absolwenta. Poniżej nasze zdjęcie w chwili pisania tej relacji oraz fotoreportaż z pierwszych dni naszej wyprawy. Pijemy co wieczór Wasze zdrowie, maso pracująca, a wczoraj przeszliśmy Łukęcin śpiewając Deszcze niespokojne – w końcu jak święto, to święto. Ave Banjak.