Otwórz menu główne

Knajpy

Wersja z dnia 21:55, 8 kwi 2016 autorstwa Judek (dyskusja | edycje) (Zastępowanie tekstu - "ε══з Коѕtеκ" na "ε══з Коѕtеκ")
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Oko autora

Tradycja wspólnego knajpowania wśród banjaków zrodziła się w trakcie ich szczenięcych, pijarskich lat, od wieków bowiem wiadomo, że najważniejsze w życiu, to życie towarzyskie. Wiele wśród nas się zmieniało, ba, my się zmienialiśmy, nasze upodobania, poglądy, kobiety i mężczyźni, i takie tam inne... Niektórzy dziś już zapuszczają korzenie w tzw. realnym świecie, a niektórzy nadal bumelują, udając, że ta realność jeszcze ich nie dotyczy. Tak czy owak, knajpują wszyscy od najmłodszych do najstarszych, od najgrubszych do najchudszych, najlepiej im to wychodzi gdy są razem, złączeni w duchu Banjaka.

Z wieloma miejscami, w których zdarzało się nam przysiąść, jesteśmy związani bardziej emocjonalnie. Dla mnie zawsze to będzie Tawerna pod Jagnięciem, gdzie po raz pierwszy przeżywałem 16-godzinne maratony, Eszeweria – miejsce cichego knajpianego zapomnienia z unikalnym kiblem i z zapachem miłości przed wejściem – oraz Lokator, o którego magicznej mocy przyciągania przekonałem się nie raz. Są również miejsca może mniej nasycone moimi uczuciami, ale które darzę wielkim sentymentem. Takie uczucia budzi we mnie na przykład obskórny Żaczek czy Piwersi, jak i bardziej wyrafinowana Piwnica pod Baranami, pełna tylu pięknych wspomnień.

Ech, rozmarzam się pisząc te słowa, a skłania mnie do tego poczucie ulotności. Poczucie, że pewne rzeczy przemijają, zastępowane są przez nowe – nie lepsze, nie gorsze, ale inne. Piszę i wyrażam swoją niechęć do niektórych zmian, wyrażam swój opór. Starajmy się kultywować pamięć knajpek i knajpeczek jak najczęściej i w jak najmilszym gronie. Życie niestety nie jest takie beztroskie, jakbyśmy chcieli, nie karmi nas radościami na co dzień, ale daje nadzieję, może i bardzo ulotną, ale zawsze, na lepsze jutro. Niech to jutro będzie tak piękne jak przeszłość, którą pamiętamy.

Czuję, że temat wypowiedzi wyrwał się z zaplanowanych ram. Życzę wszystkim wielkiego pożytku z rankingu i miłego dalszego knajpowania ze świadomością przeszłości i odważnym patrzeniem w przyszłość.

Ave Banjak. Tukan Tukan 15:07, 11 sie 2005 (CEST)



Autor Góral

I parę słów od Kostka, chociaż nie wiem czy można...

Tukan pisze z rozrzewnieniem i sentymentem o tych wszystkich knajpkach, w których zdarzyło mu się spędzić już chyba w sumie kilka miesięcy swojego życia. Rozmarza się on, rozmarzam się ja, każdemu gra w sercu, kiedy wspomni te szczenięce lata, kiedy wszystko było jasne, proste i beztroskie. Zmieniliśmy się, życie zweryfikowało wiele, ale kiedy siadam w banjackim gronie w knajpce, wiem, że tak naprawdę nadal jesteśmy tacy sami jak dawniej i że zawsze tacy będziemy... (...wystarczy tylko zmrużyć oczy – pomysł zdania zaczerpnięty z filmu A. Jakimowskiego). Momenty celebracji wspólnego picia mają bowiem w sobie coś magicznego. Jak słusznie powiedział Jan Himilsbach, są wprowadzaniem elementu baśniowego do szarej rzeczywistości. Knajpki nadają się do tego znakomicie, tworzą poczucie oazy, azylu dla uciekinierów od życia.

Moje życie knajpiane jest ubogie, ale również bogate we wspomnienia: tani browarek w Tawernie, dziecinne podstępy w celu nabycia w Krzysztoforach i Baranach, cudny smak w CK i Neptunie, a ostatnio kazimierskie egzotyczne wyprawy i może wreszcie prawdziwa przystań w Lokatorze?

Życie daje nam nadzieję, jak wszystko w życiu, ulotną, ale jednak. Po co dalej pić to samo piwo, kiedy dawno już uleciał gaz – śpiewa Lady Pank. Knajpka pociesza nas, że zawsze możemy pójść po następny kufel.

Himilsbach, knajpiarz, niemal lokator SPATIFu, posadził kiedyś przy stoliku psa. Kiedy zapytano go, czyj to pies, padła szybka odpowiedź: On się tylko przysiadł. Korzenie wyrosną pewnie z każdego z nas, co jest niestety naturalne. Ważne, że będziemy się mieli zawsze do kogo przysiąść uciekając na jedno do knajpki.

Tekst wyrwał sie z ram i błądzi dalej.

ε══з Коѕtеκ 16:37, 11 sie 2005 (CEST)


Autor na "rowerze"

To ja też jeśli można...

Swoje knajpowanie rozpocząłem nieco poźniej niż reszta banjaków, ale bynajmniej nie uważam, ażebym coś przeoczył lub był spoźniony w tym temacie. Myślę, że żyjąc w Krakowie, jesteśmy niejako skazani na tego typu przyjemność. Zostało nam dane cudowne miasto z cudowym klimatem knajp, knajpeczek, pubów i wszelakiej maści restauracji. I wierzę, że to w zasadzie nasz obowiązek, aby ten wspaniały klimat utrzymywać.

Jakby nie było, przez dokładnie 6 lat i 3 miesiące mojego alkoholizowania się różnymi trunkami udało mi się odwiedzić już wiele lokali i bardzo ciężko byłoby mi określać wszystkie uczucia, które były związane z tymi knajpianymi wizytami. Żeby nie powielać nazw pisanych przez wcześniejszych Banów, wspomnę może ze swojej strony o kilku innych ciekawych lokalach, które zasługująna uwagę.

Jako że ostanio w gronie banjackim na topie znajduje się temat piłkarski, nie mógłbym pominąć maleńkiego, ale jakże "stadionowego" Non Iron, gdzie za dobrych czasów, jak mawiał mój studencki kolega: za heinekena można było zapłacić "blachą" i jeszcze dostać resztę! W pamięci mam jeszcze smak piwa EB w nieco zapomnianym już przez banjacką brać Harrisie, w którym labirynt sal mocno utrudniał znalezienie toalety w najważniejszych chwilach. Moje czasy studenckie to z kolei niezapomniana 13-tka z odstresowującym browarkiem po ciężkiej przeprawie z cotygodniową porcją anatomii; Fisher Pub, w którym było naprawdę uniwersalnie; no i oczywiście Jaszczury, które dawały studencki azyl od dresów i chamstwa każdej innej imprezowni.

To, co napisali Tukan i Kostek powyżej, to ważne słowa. Ja jednak nie przestawałbym szukać nowych knajpek i nie cumowałbym w Starym porcie albo jakiejś innej Tawernie. Może dane nam będzie odnaleźć jeszcze niejedną przystań piwną w naszej drodze przez coraz, niestety, doroślejsze życie. Ważne jest to, żebyśmy byli tam wtedy razem!

Baca