Film

Z BanjaWiki
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Autor: Kaliber 44

Ja zaczynam bo to moja kabina tu się wchodzi naciska ogląda się z bliska dziś wszystko co daleko i blisko joka foka sroka oka nie ważne każdy tu ma jazdę niech zgadnę ktoś tu jest magiem naprawdę dalej po lewej ręce cudów więcej pędzę i zaraz się zakręcę pędzę tam teraz każdy z was może już wybierać kto nie chce zwiedzać proszę czekać polegać na mnie warto proszę bardzo za mną tu się wchodzi porusza cisza dusza się śmieje ahaha joka foka sroka oka nie ważne każdy tu ma jazdę ja zawsze razem z moim pojazdem i ja wiem że Lem Lem jest fantastą pisze że przybysze są zieloni jak ciasto kiwi dla mnie obrzydliwi zbyt wyraźni hałaśliwi widzę ich zbyt jasno i ciasno kiedy będę chciał zgasną to moja kabina to moja machina to moja dziedzina zaczyna

Oto ma wycieczka do wewnątrz pudełeczka zagłębiam się w struktury budowli z tektury wtem kontemplacji mej procesy zakłócają zewnętrzne ekscesy pojazdem który zawraca koło głowy jego kolorowy to mój głowy a głowy mój to kolorowy jego głowy koło zawraca stój daj spokój myślenia toku nie prowokuj jeden moment długa chwila coś mnie tu łaskocze oto ma wycieczka do wesołego miasteczka za rogiem czeka na mnie śmiechu beczka gdzie ciasteczka są też dobre jak nigdzie indziej a na miejscu pudełeczka ten z impetem unosi porywa diabelski młyn co przede mną odkrywa obrazy czy dźwięki tu każdy raz do potęgi szósty zmysł działa dla umysłu i ciała to boskie Olimpu rozkosze łakocie łakną i proszą by dla mnie tak wypadł ten z impetem tu porywa diabelski młyn co wszystko odkrywa oto ma wycieczka kiedy wypełnia się karteczka jestem za narodzin człowieczka według Johna Locke’a znów pryska powłoka a na miejscu wesołego miasteczka stoją otworem podwoje gdzie pytajników roje troje przekroje i bada nie ujarzmioną mocą poznania włada eureka unosi się kolejna powieka co ciąży pogrąży CZK bo za późno zobaczy to co widzę ja oto ma wycieczka do końcóweczki kawałeczka o miejscu które będę lekko cztery cztery lekko to nie bajeczka bowiem istnieje kraina gdzie wszystko jest najpierw zaczyna widzę złoty brzegu piach i mijając kiście liści zapuszczam się do iści tajemnego świata mam ze sobą swego brata w liczbie dwa plus jeden jestem pewien że go znacie kto jest wróg a kto przyjaciel nie posiądzie na tym lądzie takiej wiedzy bo nie znane kategorie to więc otwieram kolekcję poproszę o projekcję czujcie się jak w domu komu dżinu komu dymu kiedy czas nastanie usłyszę pukanie w banię i przypłynie w minie ukojenie moje w filmie przecież było to tak dawno ten świat otaczał mnie bańką kolorowanką widzę to wyraźnie trójkąt prawdy mówi start jego jazda gaśnie nie na zawsze potem wzlotem błędem zapędem psim swędem przez szufladę pełną marii rapowe katharsis oczyszczona strona barwy tej kameleona coraz dalej stale i wspaniale usłyszałem swoje żale ale chyba było warto więc lepiej spal to taśma się kręci słyszę nasze chęci w pamięci wierci dziurki od tej rurki i krach gdzie jest złoto a gdzie piach jak na teraz odpowiedź jest w sześciu literach po bajerach ciąży krąży igła wokół rowka aż skład się wreszcie namyśli to HOP–HOP.