Zmiany

Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Wieści ze Strasburga

Dodane 11 405 bajtów, 14:28, 13 mar 2022
== Żydzi ==
22 lutego 2004 r.
 
<div dir="rtl" class="mw-content-rtl"><b>שלום</b></div>
Jeszcze nigdy nie widziałem tylu Żydów – może poza [https://www.jewishfestival.pl/pl/ Festiwalem Kultury Żydowskiej] w Krakowie, ale to się zdarza tylko raz w roku – co w Strasburgu. A rozpoznaję bez trudu tylko tych religijnych – w czarnych kapeluszach, z brodami i z pejsami; razem z Żydami niewierzącymi może ich być jeszcze więcej. W każdym razie Strasburg jest z pewnością jednym z większych skupisk Żydów we Francji.
 
Ale zacznijmy historię strasburskich i alzackich Żydów od początku. Nie wiadomo, kiedy w Alzacji pojawili się pierwsi Żydzi, ale możliwe, że zaczęli się tu osiedlać już za panowania rzymskiego. Jednak najstarsza wzmianka nie podważana przez historyków pochodzi ze Średniowiecza. I niestety już od początku mowa jest o prześladowaniach. Było to w 1146 r., podczas drugiej wyprawy krzyżowej. Najwyraźniej ci, których nie było stać na wyprawę do Ziemi Świętej, urządzili sobie krucjatę na miejscu – oczywiście kosztem Żydów.
 
W miastach Żydzi byli nieco bezpieczniejsi niż na wsi. Zresztą i tak nie mieli prawa nabywać ziemi, więc rolnictwem nie mogli się trudnić. Skupiali się więc w miastach, takich jak Wormacja, Moguncja, Spira, no i Strasburg. Tutaj znajdowali się pod ochroną prawa cesarskiego, kościelnego i miejskiego. Oczywiście ta prawna ochrona miała swoją cenę – wspólnota żydowska płaciła cesarzowi, biskupowi i magistratowi wysokie podatki. Czasem między owymi instancjami dochodziło na tym tle do ostrych sporów. Na przykład w 1262 r. biskup Strasburga, Walther de Geroldseck uznał, iż miasto nie ma prawa opodatkowywać „jego” Żydów. Doszło do otwartej wojny, która zakończyła się następującym porozumieniem: Żydzi mieli co roku płacić 100 funtów miastu, 12 marek biskupowi i 60 marek cesarzowi.
 
W XIII-XIV w. sytuacja Żydów zaczęła się dodatkowo pogarszać w miarę, jak cechy rezerwowały rzemiosła dla siebie. Żydom pozostawały tylko handel niektórymi towarami oraz lichwa. Życie z obrotu pieniądzem było zabronione Chrześcijanom, więc przynajmniej z tej strony nie było konkurencji. Oprocentowanie – według dzisiejszych standardów – było bardzo wysokie, bo wynosiło ok. 13%. Ale trzeba pamiętać, że ściągalność była wtedy stosunkowo niska. Cesarz i papież mieli prawo zwolnić dłużnika od obowiązku spłaty należności Żydowi. Niestety praktycznie w całej Europie ten stan rzeczy powodował pewien cykl kolejnych migracji i prześladowań starozakonnych. Żydzi byli zawsze mile widziani, gdy potrzebna była gotówka. Gdy długi stawały się zbyt duże, nastawał czas prześladowań – i tak w kółko, aż po XX wiek.
 
Ale wróćmy do średniowiecznego Strasburga. W tamtym okresie Żydzi byli skupieni we wschodniej części Wielkiej Wyspy, wokół ulicy, która do dziś nosi nazwę Żydowskiej (rue des Juifs 2). Przy tej ulicy mieściła się synagoga i rytualna łaźnia, a niedaleko – mniej więcej w miejscu dzisiejszego Placu Republiki – znajdował się żydowski
cmentarz. Na miejscu dawnej synagogi archeolodzy znaleźli pochodzącą z drugiej połowy XII w. kamienną tablicę upamiętniającą założenie bóżnicy.
 
W 1349 r. strasburczyków ogarnęła panika. Do miasta zbliżała się czarna śmierć – zaraza, która spustoszyła większość Europy i spowodowała jeden z największych kryzysów gospodarczych w średniowieczu. Zanim jeszcze dżuma dotarła do Strasburga, Żydów oskarżono o zatruwanie studni i rozprzestrzenianie zarazy. Rada miasta powołała specjalną komisję złożoną z przedstawicieli magistratu, cechów oraz sędziów, która miała przesądzić o winie Żydów. Trzech delegatów – reprezentujących władze miejskie – stanęło w obronie Żydów. Rzemieślnicy uznali ich za sprzedawczyków i zażądali, by podzielili się z nimi pieniędzmi, które dostali od Żydów. Na tę zniewagę magistrat
odpowiedział aresztowaniami, a to z kolei wywołało rewoltę.
 
14 lutego, sześć dni po feralnym zebraniu, odbyła się rzeź znana jako Judenbrand lub masakra św. Walentego. Dwa tysiące strasburskich Żydów spalono żywcem. Ocalili się ci, którzy wyrzekli się wiary lub zawczasu uciekli z miasta. Petera Schwarbera, który na zebraniu najgłośniej bronił Żydów, skazano na banicję. Majątki pomordowanych Żydów podzielili między siebie mieszczanie, nowy magistrat i biskup. A po kilku miesiącach cesarz Karol V wspaniałomyślnie wybaczył mieszkańcom Strasburga, którzy ośmielili się zabić będących przecież jego własnością Żydów. Masakra Żydów nie ocaliła jednak Strasburga przed dżumą; dotarła tu kilka tygodni po tych tragicznych wydarzeniach.
 
W ręce mieszczan dostały się żydowskie przedmioty liturgiczne, którym nadano zupełnie nowe znaczenie i zastosowanie. Szofary uznano za trąby, którymi Żydzi mieli oznajmić dogodny moment ataku na chrześcijan. Odtąd aż do Rewolucji trąbiono na tych baranich rogach z wieży katedralnej, aby przypomnieć znajdującym się na terenie miasta Żydom, by się wynieśli przed zamknięciem bram na noc. Po Judenbrand zabroniono starozakonnym osiedlać się w Strasburgu. Wprawdzie zakaz ten uchylono po 20 latach, ale przywrócono w 1389 r. Zniosła go dopiero Rewolucja.
 
Stopniową zmianę w stosunku do Żydów widać między innymi w średniowiecznej ikonografii. Do najpiękniejszych i najbardziej znanych rzeźb zdobiących strasburską katedrę należy grupa złożona z dwóch alegorycznych postaci – Kościoła i Synagogi. Kościół jest przedstawiony jako kobieta trzymająca w ręku wielki krzyż i z triumfem
patrząca na Synagogę, stojącą po drugiej stronie południowego portalu – z opuszczoną głową, zawiązanymi oczyma i kilkukrotnie złamanym drzewcem flagi. Wymowa tego jest jasna: Żydzi ze swym starym Prawem byli w błędzie, jedyna prawda jest w Ewangelii. Ten sam motyw można odnaleźć w kościołach z tego samego okresu w całej Francji. Ale
jakiś czas temu miałem okazję oglądać tu wystawę poświęconą ewolucji tego motywu. Na malowidłach starszych niż rzeźby z katedry widać Kościół i Synagogę jako równorzędne partnerki. ''Sinagoga'' trzyma swoją flagę równie dumnie jak ''Ecclesia'' – krzyż. Natomiast w sztuce późniejszej niż katedra poniżenie Synagogi poszło jeszcze dalej: najpierw na jej karku posadzono diabła, który szeptał jej do ucha swoje polecenia. Potem wreszcie Synagoga została po prostu utożsamiona z diabłem.
 
Żydzi, którzy uniknęli masakry, osiedlili się przeważnie na wsi. Niektórzy emigrowali wgłąb Niemiec lub jeszcze dalej – do Polski. Tymczasem Strasburg coraz bardziej zaostrzał przepisy skierowane przeciw Żydom. W XVI w. zabroniono Żydom handlować na terenie miasta. Wyjątek stanowili handlarze żywnością i końmi. Tylko nieliczni -
przeważnie producenci i handlarze bronią, z których usług korzystał król – dostawali w drodze wyjątku przywilej zamieszkania w mieście. Ale nawet oni musieli kupować nieruchomości przez podstawione osoby. Przyłączenie Strasburga do Francji nie poprawiło sytuacji; miasto zachowało swą autonomię, w tym prawo do utrzymania antyżydowskich przepisów.
 
W XVI w. – a więc jeszcze przed przy łączeniem Alzacji do Francji – Żydzi zostali z Francji wypędzeni. Wielu z nich osiedliło si ę w alzackich wsiach. Po Wojnie Trzydziestoletniej alzacka prowincja przyjęła z kolei Żydów z Badenii. W ten sposób wiejska Alzacja stała się jedynym skupiskiem Żydów we Francji. Cieszyli się tu opieką wojska, któremu dostarczali koni i zboża.
 
Zdecydowaną zmianę w sytuacji francuskich – czyli alzackich – Żydów przyniosła Rewolucja. 27 wrzenia 1791 r. Konstytuanta nadała Żydom prawa obywatelskie i zrównała ich we wszystkich prawach z chrześcijanami. Ta zmiana nie spowodowała jednak jakiejś nagłej rewolucji w mentalności Alzatczyków; to właśnie deputowani z tego regionu byli najbardziej przeciwni emancypacji Żydów. W okresie Terroru Żydzi, a szczególnie rabini, byli szykanowani ze względu na trzymanie się swoich „przesądów” – ale to dotyczyło wyznawców wszystkich religii. Pełną swobodę wyznania wprowadził dopiero Napoleon I.
 
Zarówno pierwszy, jak i drugi cesarz, byli uważani przez Żydów za wielkich dobrodziei i cieszyli się wśród nich nie tylko poważaniem, ale czasem niemal bałwochwalczą czcią (niektórzy uważali nawet Bonapartego za Mesjasza). W 1807 r. cesarz powołał najwyższą władzę samorządową dla Żydów – Wielki Sanhedryn, z łożony w dwóch trzecich z rabinów, a w jednej trzeciej z Żydów świeckich. Ten organ powoływał m.in. wielkiego rabina Strasburga. Co ciekawe, medal wybity przez Wielki Sanhedryn przedstawia Mojżesza otrzymującego tablice Dekalogu z rąk... Napoleona I. W dziale żydowskim Muzeum Alzackiego widziałem m.in. wielkie tablice ozdobione orłami cesarskimi,
które po hebrajsku i po francusku wychwalały i błogosławiły z kolei Napoleona III.
 
Mniej więcej w tym czasie sytuacja Żydów w Alzacji poprawiła się na tyle, że dotychczasowy kierunek migracji się odwrócił. Teraz to z sąsiednich Niemiec oraz z Europy Wschodniej przybywali tutaj Żydzi, uciekający przed bied ą i prześladowaniami. W XIX w. wśród alzackiej diaspory, a także zapewne w śród Alzatczyków w ogóle, słowo „Polak” było synonimem żydowskiego nędzarza (któremu miejscowi współwyznawcy nie byli aż tak bardzo skłonni pomagać).
 
Patriotyzm umocnił się jeszcze bardziej po wcieleniu Alzacji do Niemiec w 1870 r. Wielu Żydów przeniosło się wówczas wgłąb Francji. Po tych, którzy zostali, mogłem w muzeum oglądać wyroby ozdobione literami hebrajskimi w kolorach flagi francuskiej. Po I Wojnie Światowej, gdy Alzacja powróciła do Francji, powrócili również niektórzy Żydzi. Jeszcze bardziej wzmogła się imigracja z Niemiec i Europy Wschodniej – do Alzacji uciekali Żydzi, którzy wierzyli, że tu będą bezpieczni od Hitlera.
 
W 1939 r. w Strasburgu mieszkało ok. 10 tys. Żydów. We wrześniu wszyscy zostali ewakuowani w południowo-zachodnie regiony Francji. Po wojnie powróciło 8 tysięcy – ok. tysiąca zginęło podczas okupacji, pozostali postanowili nie wracać. Przy tej okazji warto wspomnieć burmistrza Strasburga, jednego z Alzatczyków, którzy wsławili się jako sprawiedliwi wśród narodów.
 
XIX-wieczna synagoga została oczywiście całkowicie zburzona przez hitlerowców – dziś pozostała po niej tylko tablica pamiątkowa, a na jej miejscu wznosi się wielkie centrum handlowe. Za to w 1958 r. zbudowano wielką, nowoczesną Synagogę Pokoju przy alei o tej samej nazwie. Społeczność żydowska w Strasburgu jest dziś jedną
z największych i najaktywniejszych we Francji i w Europie.
 
Niektórzy nadal mówią tu jeszcze językiem judeo-alzackim. To stara mieszanina różnych języków germańskich (niemieckiego, jidysz, alzackiego), romańskich (francuskiego) i semickich (hebrajskiego, aramejskiego). Dla mnie brzmi on jak niemiecki, ale Niemiec pewnie niewiele by z niego zrozumiał.
 
No cóż, rozpisałem się znowu o historii, ale myślę, że zaspokoiłem ciekawość pani Salomei. I mam nadzieję, że i inni skorzystali.
== Karnawał ==

Menu nawigacyjne